sobota, 23 listopada 2013

Zrywna sobota

Zrywna bo wstalismy o 6 rano (przypominam - SOBOTA!!!) i postanowlismy sie wybrac jednak na rowery pomimo zapowiadanych przelotnych deszczy.
Zanim pojechalismy to Daniel wyruszyl dzielnie na targ po sprawunki i juz o 8 rano bylismy w pociagu. Bo do pociagu tez trzeba bylo troche dojechac kolo parku.

Jak widac pociag o 8 rano w sobote to prawie jak taksowka. W naszym wagonie nie bylo nikogo przez prawie cala droge. Dopiero na koncu ktos wsiadl zeby sobie podjechac jedna stacje. 


Wysiedlismy w Shorncliffe i po wdrapaniu sie na mala gorke ruszylismy dookola zatoki Moreton Bay a raczej jej mniejszej czesci znawej Bramble Bay

Droga rowerowa jest dzielona z pieszymi ale jakos nikomu to nie sprawia problemu bo jest szeroko.



Tutaj widac nasz cala trase rowerowa - dojechalismy na koniec tej czesci po drugiej strony wody - ten kawalek ladu najbardziej na prawo miedzy chmurami a woda :-)


A tak to wyglada na mapce:




Po kilku kilometrach jedna strona trzeba sie przeprawic przez most przez zatoke - 3 kilometry tylko po samym moscie



A tak wyglada sciezka w polowie mostu w jedna strone, ta skad przyjechalismy


I w druga strone - tam gdzie dopiero jedziemy


Za mostem byla droga wzdluz plazy


A to ciekawostka dla taty Daniela - specjalne miejsce do czyszczenia ryb pod daszkiem  - z kranikiem z jednej strony i odplywem z drugiej bo porzadek musi byc! :-)



To bylo zaraz obok tej plazy gdzie wlasnie przyplyneli rybacy i pelikany ktore za nimi caly czas krazyly po zatoce



A potem ruszylismy dalej - tutaj juz prawie przy koncu naszej sciezki czyli molo


Kolo molo byly tez kawiarnie i lody - tutaj Daniel w reklamie lodow :-)


A tutaj udalo mi sie zlapac czlowieka ktory zarzucal siec z molo



Kolejna rybiarska ciekawostka z molo - miejsca do przygotowania przynety - sie dziwilismy dlaczego takie wielkie ale sie potem okazalo ze grupa Chinczykow obo miala kurczaka ktorego wrzucali do siatek - albo na kraby albo na kalamarnice zapewne, hmm chociaz w sumie rekiny tez by mogly to byc...



Na molo dopadl nas deszczyk wiec przeczekalismy troche a potem wrocilismy ta sama droga na stacje kolejowa


Ale tym razem juz sie przy koncu rozstawiala szkolka skrzydlata i fruwali sobie


I do tego zaczal sie przyplyw i nam droge zachlapywalo i nas tez przy okazji


A potem dojechalismy do kafejki niedaleko stacji i sie zatrzymalismy na krazki kalamarnicy i frytki i kawe.


Z naszego miejsca mieslimy widok na 3 ulice


I do tego byla jazzowa grupa i grala calkiem fajnie


A potem 40 minut w pociagu i do domu przez park



A teraz jest noc i mamy potworna burze (jednak!) Blyska sie non stop i wali deszczem. Fajnie miec mieszkanie ktore nie przecieka :-)




4 komentarze:

USA pisze...

Pieknie jak zawsze I ciekawe komentarze,a jak bylo z tym przejazdem przez ten most to dosc dlugi ten most bez strachu?.Jak widac te burze latem pewnie codziennosc,ale jak piszesz dach nieprzecieka to jest calkiem fajnie. Pozdrawiam I czekam nadalsze zdjecia H

Ela pisze...

Most nie jest straszny bo jst wielki i szeroki. Obok sciezki rowerowej i dla pieszych jest normalna 2-3 pasmowa droga.
A burze beda coraz czestsze teraz jak sie lato zbliza bo podobno latem jest codziennie burza wieczorem. Tyle ze to sa tropikalne burze wiec o wiele gorsze niz w Polsce i pewnie niz u Ciebie ciociu tez. bedzie tak jak na Florydzie latem chociaz nie wiem czy tam sa burze tak czesto.
Tez pozdrawiamy :-)
Ela

Anonimowy pisze...

bardzo mi się podobają te widoczki a najbardziej dlatego że pusto trochę a nie tabun ludzi że nie można przejść a czy po lesie to się zawsze chodzi drewnianymi ścieżkami? skorpionek

Ela pisze...

Po lesie nie zawsze sa drewniane sciezki, tylko w miejscach podmoklych i turystycznych. I czesto sluza tez jako dwa w jednym czyli podjazdy dla niepelnosprawnych.
No wlasnie to jest fajne ze nie wszedzie sa tlumy :-) moze dlatego tez ze my sie dosyc pozno wybieramy i ludzie juz wracaja jak my wychodzimy.