sobota, 30 lipca 2011

goscie

a potem urlop to cos nowego pojawi sie pewnie tutaj dopiero za kilka tygodni.

A na razie pozdrowienia ze slonecznego Londynu :-)

poniedziałek, 18 lipca 2011

pada pada

caly weekend pada...

w takich momentach planowanie wyjazdu pod namiot wydaje sie szalone.

sobota, 16 lipca 2011

sushi

z powodu zapalenia gardla przestalam czuc smaki. (poczatek tygodnia) Wszystko smakowalo jak papier i to co jem moglam poczuc tylko po konsystencji albo zapachu.
Wczoraj wrocil smak gorzki bo na taka salate sie natknelam w salatce. (reszta smakowla jak papierowe chrupiace wiorki)
Dzis moj organizm wymyslil sobie ze do szczescia potrzeba mu sushi. Nie byloby w tym nic dziwnego gdyby nie to ze sushi probowalam raz i absolutnie mi nie podeszlo. Dzis o dziwo to bylo dokladnie to - pewnie dlatego ze poza rozgrzewajacym efektem wasabi nie czulam nic ale mi pasowalo. (tego ze pasta wasabi ostra nijak nie czulam, moge jesc lyzeczka)

Przynajmniej Daniel ma ze nam wesolo bo co probuje do niego mowic to sie zwija ze smiechu - nie moja wina ze mam glos jak wyploszona wiewiorka. I tak fajnie ze wrocil.

Tak ze witaj weekendzie w domu bo nijak sie juz nie mam sily nigdzie ruszac.
Plusem zapalenia gardla jest to ze slodycze moga nie istniec.

niedziela, 10 lipca 2011

test nowych butow

Jako ze pogoda byla znosna (co prawda zapowiadali deszcz ale kto by sie tym w Anglii przejmowal...) to pojechalismy w pagorki przetestowac gorskie buty.

Najpierw czekaly nas bliskie spotkania z obcymi:


Potem doszlismy na gorke z herbatka i wieza (najpierw weszlismy na wieze i zobaczylismy nadciagajacy deszcz, a potem kupilismy herbatke u podnoza wiezy i schowalismy sie pod drzewem)


i szybko przeprowadzilismy dodatkowy test kurtek i spodni wodoodpornych. Nam bylo przyjemnie a cala gromaga ludzi patrzyla na nas z zazdroscia.

Po pol godzinie deszczu sciagnelismy z siebie ochronne ubrania i ruszylismy dalej.
Przeszlismy przez "nasze" pole jagodowe bo juz wiecej jest dojrzalych jagod niz zielonych ale jeszcze tydzien - dwa zeby bylo perfekcyjnie.



Buty i reszta sprawdzily sie super. To teraz musi nas dogonic kondycja ktora gdzie utknela w lesie. :-)

wtorek, 5 lipca 2011

poniedzialkowa kolacja czyli wieczorne rowery z muchami

bo trzeba bylo zainaugurowac moja nowa wsciekle czerwona koszulke rowerowa :-) Miau :-)




poniedziałek, 4 lipca 2011