środa, 29 września 2010

drozdzowki :-)

Wtorek wieczor, drugi dzien po przyjezdzie z Polski.

Daniel z nadzieja w glosie: A zostaly jeszcze jakies drozdzowki?

Ela ( demoniczny smiech) bua ha ha ha

Kurtyna :-)

ps. A moja mama mowila bierz wiecej.
Ale na szczescie mama Daniela nas uratowala marcepankami :-)

piątek, 17 września 2010

czwartek, 9 września 2010

praca praca praca

dzis sie dowiedzialam, ze o 19.30 robi sie juz ciemno.
I ze komunikacja miejska jest bardziej przyjazna bo pusta i mozna sobie usiasc i poczytac ksiazke.

I ze jak jest cicho w biurze to sie lepiej mysli...

niedziela, 5 września 2010

wycieczka na zachod Londynu

Poniewaz dostalismy pismo o podwyzce czynszu, a w mieszkaniu nic sie jeszcze samo nie naprawilo z rzeczy, ktore zglaszalismy kilka miesiecy temu, to postanowilismy przyspieszyc szukanie meiszkania na zachodzie.
W planach na sobote byl wyjazd do spokojnego Twickenham i ogladanie mieszkania, na ktore to ogladanie sie umowilismy w piatek. A potem wycieczka do pobliskiego parku w Richmond i polowanie na jelenie.

Juz w pociagu sie zszokowalismy liczba ludzi, ktora wsiadala do pociagu w tamta strone, a potem sie jeszcze bardziej zszokowalismy jak caly pociag wysiadl na naszej malenkiej stacji i pociagnal w strone stadionu rugby. Jak sie okazalo trafilismy chyba na finalowe rozgrywki i podobno przez miescine przetoczylo sie 82 tysiace kibicow rugby.
Tlum walil ponad godzine przez ulice w strone stationu:



Ale tym razem policja faktycznie sie przygotowala i wszystko szlo sprawnie i spokojnie. Z naszych obserwacji - kibice rugby sa o niebo spokojniejsi niz kibice pilki noznej.
Przeszlismy sie nad Tamize po ogladaniu mieszkania, ktore nas nie zachwycilo bo nie mialo zmywarki i bylo mniejsze niz na zdjeciach ale w sumie ladne.

A potem sie zalapalismy na ogladanie drugiego mieszkania przez przypadek ( i to juz bylo wyraznie bardziej interesujace ...)
A taka wystawe minelismy jak wracalismy w strone stacji kolejowej:

Wystawa fajna ale do tej pory nie wiemy czym sie firma zajmuje.

A potem znow wrocilismy na rzeke ale w innym miejscu a potem Danielowi trzeba bylo zaaplikowac kawe dozylnie prawie i sie zrobil prawie wieczor i wrocislimy do domu.

Na jelenie bedziemy polowac jak sie przeprowadzimy w okolice parku.
A co do mieszkan to teraz nie wiemy jeszcze bardziej co robic niz wczesniej... Ale to nic, w poniedzalek jedziemy ogladac kolejne...