środa, 27 maja 2015

Praca

Czas sie w koncu przyznac - mam prace!
Juz od dwoch i pol tygodnia pomykam roznymi srodkami transportu publicznego w strone takich widokow kolo biura.



Poranne pociagi sa super - 7.16 z centrum na obrzeza i jedzie sie jak osobista taksowka po torach :-)



No i sa "plusy dodatnie" - moge podziwiac wschody slonca nad miastem jak nie ma chmur.



"Plusy ujemne" wychodze przed 7 rano z domu a wracam kolo 7 wieczor. Dojazd zajmuje mi prawie 2 godziny (tramwaj, pociag, autobus)
Ale pracuje i to w zawodzie i mam wlasny pokoj!!!



niedziela, 24 maja 2015

Grzybobranie

Skoczylismy na grzyby dzis od razu jednak bo sie nie moglismy doczekac wlasnorecznie zbieranych rydzow :-)
Przez niecala godzine w lesie znalezlismy cala siatke grzybow - maslakow i rydzow. 

Rydze:



Maslak:


Daniel dopadl maslaka - las sosnowy byl dosyc zageszczony


A to bardzo ladne muchomorki, pelno ich bylo wszedzie


A to juz nasze zbiory w domu




Po oczysczeniu zebraly nam sie dwa garnki maslakow - obgotowalismy i zjemy w ciagu tygodnia - to bedzie bardzo grzybowy tydzien :-)
I do tego patelnia rydzow ale taka pelna. Smazylismy na dwa razy i juz nie ma rydzow :-)


Tak nam sie spodobalo ze mozliwe ze za tydzien znow pojedziemy.

Swoja droga przy lesie spotkalismy czlowieka, ktory w aucie rozmawial przez komorke - oczywiscie po polsku i do tego z goralskim akcentem :-) tez szedl na grzyby.


sobota, 23 maja 2015

Grzybki-niespodzianka i reszta soboty


W sobote rano (czyli dzis) wybralismy sie do kina na 10 rano (na Avengers jakby sie kto zastanawial). Tak wygladaly kasy kinowe 10 minut przed czasem rozpoczecia filmu:



Na szczescie przyszedl zaspany chlopaczek i sprzedal nam bilety. Potem na pietrze (bo kasy sa pietro nizej) 5 minut przed czasem tak wygladalo wejscie do sal, ale w koncu otworzyli i przetrzymali nas 25 minut na reklamach!! To pewnie z zemsty za tak wczesne seanse :-)


Obok kina (ktore sie znajduje w centrum handlowym w centrum Melbourne) znalezlismy dosyc nietypowy sklepik- nie sklepik czyli taka mala biblioteke. Dziala na zasadzie wymiany: mozna sobie zabrac ksiazke ale trzeba przyniesc i zostawic jakas inna. Nastepnym razem jak pojdziemy do kina to wezniemy nasze zapasy i zobaczymy co sie nam trafi.


Po kinie postanowilismy zaszalec (u nas dzis bylo 13 stopni) i poszlismy na lody wloskie. Lodziarnia ma tez sklepik z wloskimi produktami i przysmakami. 


I co tam znalezlismy??!! RYDZE! Takie jakimi zajadalam sie zawsze w Zawoi u babci. Oczywiscie zakupilismy od razu pol kilo i sie nawet dowiedzielismy gdzie zbierali (niedaleko Wiszacej Skaly, moze skoczymy przy okazji na piknik :-) to tylko godzine od nas)
Rydze nie sa tutaj normalne, same sie przywlekly z sadzonkami sosen i sie zadomowily. Ale wystepuja tylko tam gdzie sosny czyli w naszych okolicach :-) A ze w tym roku dosyc mokro to podobno jest wysyp.


I wynalezlismy tez mini buteleczki z miodami z dachow z Melbourne. Pszczelarze poustawiali ule na biurowcach i mamy miejski miod. Ale miodu sie nie odwazylismy kupic :-) 


A to juz rydze na patelni z odrobina masla i soli. Znikly tak szybko ze nie ma zdjec na talerzach. 



środa, 20 maja 2015

Weekendowa ucieczka

W sobote wstalismy o 5 rano i ruszylismy na lotnisko by spedzic dwa cieple i prawie letnie dni w okolicach Brisbane. Bo caly poprzedni tydzien u nas lalo a w pobliskich pagorkach nawet snieg padal.
Jak na razie to Melbourne robi sie zimniejsze z dnia na dzien i wcale nas nie zachwyca. Wcale ale to wcale!

A w Brisbane takie widoki - to na lotnisko i rafinerie


Jako ze ladowalismy kolo 8 rano a rano nie bylo czasu zjesc to potem polaczylismy sniadanie z obiadem czyli australijska wersja angielskiego sniadania (bez fasolki w pomidorach) - z dedykacja dla mojego taty :-) Na boczku nie oszczedzali!


W drodze z Brisbane do Noosa  nie podarowalismy sobie skoku w bok do budki dla wtajemniczoncych po wygrzane na sloncu ananasy! (zabralismy dwa ze soba samolotem do domu, juz ich niestety nie ma)


Nowe znajomosci z gigantycznym pelikanem


Kajaki w Noosa - wialo i kropilo ale i tak bylo fajnie, na szczescie Daniel napedzal calosc :-)




A wieczorem i w nocy bylo mokro, w koncu to prawie tropiki


Rano sie zebralismy kolo 8 na sniadanie na sciezce na klifach, niestety nie bylo delfinow tym razem ale kawa byla dobra


A potem pojechalismy do Australia Zoo bo konczyly nam sie bilety roczne - czyli jak "zaoszczedzic" 120 dolarow na biletach wstepu wydajac prawie 1000 na wyjazd

 Daniel i dzikie indyki


 


A to wombat ktory nijak nie chcial na deszczyk wychodzic



Nowa czesc zoo z lemurami


Takimi lemurami, dla wielbicieli bajki Madagaskar - krol Julian


A potem znow do samolotu i przed polnoca bylismy w domu. Nam sie udalo bo kilka innych lotow odwolali.


Teraz za oknem u nas znow pada i nijak juz nie pamietamy ze w weekend nam bylo przyjemnie, nawet jak tam tez kropilo czasem.



piątek, 15 maja 2015

Znalezisko!

Po prawie roku od przeprowadzki dzis przez przypadek w koncu znalazlam obraczke :-)
I wciaz pasuje :-)  To teraz powinnam ja schowac w bezpieczne miejsce zeby sie nie zgubila a ja jej nie znalazla przez kolejne kilka lat.
Obraczka Daniela czeka sobie za to w Polsce az przyjedziemy. 

I w takim to powazaniu mamy bizuterie :-) Ksiezniczki to raczej ze mnie nigdy nie bedzie. :-)

czwartek, 14 maja 2015

Katerdra

Oczywiscie anglikanska bo wciaz nam panuje Jasnie Krolowa :-)


Oltarz i widok spod oltarza w strone wejscia


 Kacik rodzinny w nawie bocznej - IKEA dotarla wszedzie :-)



Zamiast malych zniczy, mini swieczki w piasku


Chrzscielnica przy wejsciu


Widok sprzed wejscia w strone oltarza


Glowne drzwi i katerda z przodu





sobota, 9 maja 2015

Spacer w okolicach stacji w centrum

Dzis z rana skoczylismy na kawe do centrum a przy okazji poszwedalismy sie w okolicach stacji Flinders Street i Federation Square.
Juz o 9 rano zapedzilam Daniela na zwiedzanie katedry anglikanskiej. Bo czemu nie :-) (bedzie osobny wpis niedlugo)

Przechodzilismy kolo sklepu z grami komputerowymi a tu z okna patrzy na nas reklama polskiego Wiedzmina (Witcher po tutejszemu)


Widok na stadion i kawalek rzeki


W kamiennym kregu :-)


Skalne wydrapywanki na kamieniach z kregu


Po jednej stronie miasta swieci slonce a po drugiej ciezka chmura (ale w koncu u nas nie padalo)


Ulice w centrum Melbourne



Przystanek tramwajowy - dokladnie na szerokosc jednego czlowieka i trzeba sie rozplaszczyc przy plotku jak nadjezdza tramwaj. Daniel stoi na szynie do zdjecia.