wtorek, 23 października 2007

leniwe niedzielne popoludnie






Sycylia dzien 4 - ostatni niestety

Wodolot znow na wyspe Vulcano:

Widok na Vulcanello z Wiekiego Wulkanu:

Meduza na plazy, w nocy wyrzucilo cala zaplatana w wodorosty kolonie meduz:

Kwitnace palmy na plazy i wszechobecne opuncje:

Droga na Vulcanello, nie oznaczona i ledwo przedeptana:

Odpoczynek na szczycie z widokiem na Lipari:

Glowny krater Vulcanello, zarosniety w srodku prawdziwa dzungla:

Kwitnaca opuncja:

Przystanek wodolotu z widokiem na wielki wulkan:

Droga do Palermo i potem na samolot, nieznane ale ladne gory :


A w Anglii powital nas deszcz i wiercace do kosci zimno...

Oczywiscie mamy o wiele wiecej zdjec, ale nie jestem wszystkich w stanie wpakowac w internet dlatego zapraszam do ogladania u nas na miejscu :-)

Sycylia dzien 3

Wyspa Salina , ostatnia na horyzoncie (dwa prawie blizniacze kratery):

Postanowilismy zdobyc wiekszy ze szczytow a zarazem najwiekszy na wszystkich wyspach 900 m npm:

Owoc drzewa tuskawkowego/arbuzowego, jadalny:

Przelecz pomiedzy szczytami:

Mniejszy szczyt, bez roslinnosci w odroznieniu od tego drugiego:

Po drodze wystraszylismy sporo jaszczurek a ta byla zbyt leniwa:

Sciezka pachnaca eualiptusem i sosnowym olejkiem z wygladu przypominala Beskidy albo Mala Fatre:
Pod szytem za to wygladalo jak w Adrspachu w Czechach albo naszym Strzelincu:

Na szczycie- widok na Vulcano:

I na Kraine Smokow:

A to zupelnie nie przypominalo slonecznej wyspy na Morzu Srodziemnym:

Sycylia dzien 2

Widok na wielki wulkan na Vulcano z mniejszego zwanego Vulcanello. Formalnie jest to jedna wyspa ktorej dwie czesci polaczone sa cienkim przesmykiem:


Droga na wulkan zmieniala sie od zielonej przysuszonej trawki do pelnego krajobrazu ksiezycowego

W jednej czesci krateru sie dymi non stop i czuc bardzo siarkowy-zgnily zapach:

Krater w pelnej okazalosci:

Droga na najwyzszy punkt :

Odwazni turysci chodzili zaraz kolo wylotow :

My tez sie tam udalismy, na szczescie wiatr byl w druga strone i dalo sie oddychac:

Ujscie wyziewow otoczone krystalicznymi wykwitami siarki:

A tu juz po zejsciu i prawie w centrum tej miejscowosci turystycznej: podgrzewane zrodla siarkowe ( smierdzialy bardziej niz wulkan u gory, o wiele bardziej) gdzie wylegiwaly sie godzinami stada emerytow z Niemiec:

Foczka polowala na ryby z aparatem:

Zadowolona foczka na tle wulkanu:

A tu cos specjalnie dla mojej mamy czyli pizza z owocami morza: na pierwszym planie kawalek macki osmiornicy: ;-)))

poniedziałek, 22 października 2007

Sycylia dzien 1 czyli sobota

W piatek pozno w nocy przylecielismy do Palermo, do zarezerwowanego hotelu. Hotel w centrum Palermo to wielka pomylka o czym warto wiedziec jak sie tam jeszcze nie bylo. Udalo nam sie przespac moze z pol godziny lacznie przez cala noc. Non stop halas z ulicy a o 5 nad ranem rozbil sie skuter prawie pod naszym oknem. Nie obylo sie to oczywisice bez krzykow i trabienia innych aut. Na zdjeciu widok z balkonu kolo 7 - samochody omijaly przeszkode, nikomu nawet nie przyszlo na mysl zeby cos z tym zrobic, a policja oczywiscie zignorowala wszystkie telefony o wypadku .
Samo Palermo wyglada o wiele biedniej niz miasta badziej na polnoc. Odrapane budynki i jak to sie mowi syf kila i mogila.
Szybko pozegnalismy Palermo i pierwszym sensownym pociagiem ruszylismy do Milazzo, skad odplywaja promy na Wyspy Eolskie ( Ligaryjskie) czyli zasadniczy cel podrozy.

Po zawilej procedurze kupna biletow na prom, nareszcie dopadlismy lody. Prawdziwe pyszne wloskie gelati. W sumie jak potem wyszlo te byly najlepsze :-)

Widok na Milazzo z promu:

Lipari - widok z wyspy Vulcano.


jedna z uliczek juz na wyspie Lipari, ktora byla nasza baza wypadowa na inne wyspy.

Widok z okna hotelu - Diana nekropolis - czyli zabytkowy cmentarz. ( ale nastepnym razem tez pojedziemy do innego hotelu - ten wygladal jakby go nie remontowali od 50 lat... tak to jest jak sie rezerwuje przez internet.)

A potem poszlismy na kawe i lody a potem mnie sciela straszna migrena i odespalismy ta koszmarna noc i lot i nastepnego dnia dziarsko ruszylismy na podboj Vulcano.

piątek, 12 października 2007

URLOP!

relacja po powrocie :-)

czwartek, 11 października 2007

z wieczornego czytania glupot w internecie

Ostatnia wiadomosc o filmie "Valkyrie" gdzie glowna role gra Tom Cruise.

Komentarz Daniela:
Niektorzy sie zastanawiaja czy prawdziwa jest scjentologia czy prawdziwe jest chrzescijanstwo.
Po ostatniej serii pechowych wydarzen Tom Cruise zaczal odnosic wrazenie ze ktos go bardzo nie lubi u Gory ;-))

ps. a w miedzy czasie Daniel szuka karty do aparatu w zamknietych fabrycznie ciasteczkach.
Kazde usprawiedliwienie jest dobre ;-)

zdjecia rozne wymieszane

1. Zdjecie poprzeprowadzkowe - czyli jak poskladac 2 stoly i 4 krzesla z ikei.
2. Na jednym z okien czail sie potwor:

3. a ja sie wczesniej dziwilam dlaczego te pajeczyny takie mocne jak mylam okna.

4. A to przyblizenie x10 na naszym fajnym aparacie - zdjecie z okna sypialni. ( i brak bliskiego morza)

5. A tu z bliska widac ze morze ucieklo, co uwiecznilismy na wieczornym spacerku po tym mule.