niedziela, 13 maja 2007

Polnocny kraniec Exmoor

Wyprawa do Parku Narodowego Exmoor byla zaplanowana na caly dlugi dzien ale za pozno sie zebralismy, a potem okazalo sie, ze wyjechac z Londynu kolo poludnia w kierunku autostrady graniczy z niemozliwoscia, wiec wyprawa zmienila sie w wypad rozpoznawczy:

Po kilkugodzinnej jezdzie z Londynu do Bristolu i dalej jeszcze wybrzezem, zaczely sie malownicze widoczki:



Szyberdach(a nawet podwojny) to fajna rzecz:
Kamienny murek ciagnal sie spory kawalek drogi na zmiane z zywoplotami, nawet nie wspominam, ze pobocza nie bylo...

Kolo 17 dotarlismy w koncu do celu - malej wioski przy brzegu. Droga, ktora tam prowadzi jest dosyc karkolomna i co jakis czas mozna spotkac slepe "odnogi" wyhamowujace zbyt rozpedzone auta...

Dobrze, ze wszyskie sklepy byly juz zamkniete i nie mielismy okazji wydac tony pieniedzy w tym sklepie z recznie robionymi "fudge'ami"czyli cos jakby krowkami na krucho.

Jak juz wystarczajaco obslinilismy wystawe sklepu ( a potem druga za rogiem - Potwory, ustawili dwa takie sklepy w jednaj malenkiej wiosce!), to poszlismy poszukac dziekiej przyrody. Dzika przyroda znalazla sie w postaci zddziczalych koz nad urwiskiem.


Asfaltowa droga z lawczkami zmienila sie z malownicza sciezke prowadzaca urwikiem i blokami skalnymi:


A tu porownanie. Pierwsze zdjecie - poczatek odplywu, drugie, dla porownania zrobione dwie godziny pozniej:

Odsloniety kawalek plazy z przyssanymi slimakami i malzami i nie wiadomo czym jeszcze...


Do domu wrocilismy po 2 w nocy, ale i tak warto bylo.