piątek, 31 lipca 2009

Gdyby nie ja...

BBC podalo dzisiaj ze rozwoj swinskiej grypy w UK zwalnia. Bo 2 tygodnie temu bylo 100 000 zachorowan, a w zeszlym tygodniu 110 000, wiec ilosc zachorowan nie wzrasta tak szybko jak do tej pory.

Zwrociliscie uwage na te liczby? 110 000?

Gdyby nie ja, byloby 109 999 zachorowan. I jak by to wygladalo w wiadomosciach...

BBC - myslcie o mnie z wdziecznoscia...

wtorek, 28 lipca 2009

W nawiazaniu do nawiazania...

... do poprzedniego postu.

Ela:
- Jak sobie zazyczysz piecioraczki - zabije na miejscu.

Wiadomo, ze spelniajacymi sie marzeniami trzeba ostroznie. Liczba 4 tez jest fajna...

W nawiazaniu do...

... postu "Marzenia" z 21.04.08.... to udalo mi sie wejsc w 40% prog podatkowy. Jak sie okazalo, niewiele mi do niego brakowalo.

Jakos nie czuje sie o wiele szczesliwszy.

Co oznacza ze chyba trudno mi dogodzic.

No to wyznaczam sobie nastepne cele: chcialbym wygrac glowna wygrala na loterii albo zarabiac 10x wiecej.

Ufff... Jakos nie przypuszczam zebym w ciagu najblizszego roku musial znowu swoje marzenia modyfikowac;-) Brawo! Mniej pisania! No to wracam zdrowiec do lozka...

poniedziałek, 27 lipca 2009

Chrum, chrum, aaa psik, chrum chrum...

No i dopadlo mnie COS.

Zapewne grypa.

Zapewne swinska grypa.

Ale nie wiem tego i nie bede wiedzial na 100% bo przypadkow zachorowan jest tyle, ze przestano juz badac indywidualne przypadki. Bol glowy, spora goraczka, oslabienie, dreszcze, lekki bol gardla, ale poza tym to po prawdzie na razie jest lagodniejsze od "zwyklej" grypy. Nie mam powalajacego bolu miesni, nie meczy mnie za bardzo kaszel, nie kicham za bardzo, a po zazyciu Magicznego Lekarstwa wydaje sie (odpukac) ze objawy zaczynaja szybko ustepowac - jestem chory 2 dzien a juz jestem w stanie siedziec przy komputerze przez jakis czas. Oczywiscie przykryty kocem.

W Wielkiej Brytanii uruchomiono linie telefoniczna i strone internetowa, gdzie mozna sprawdzic swoje objawy, podac adres i dostac Tamiflu (jesli ktos je moze odebrac bo samemu nie wolno sie ruszac z domu). Oczywiscie nie wolno isc z tym do lekarza, chyba ze jest sie kobieta w ciazy, ma sie astme, chore serce albo cos w tym rodzaju. Fajne jest to ze dziala to dosyc szybko i sprawnie po prawdzie - pierwsze objawy mialem rano w sobote, po poludniu juz Ela przywiozla Magiczne Lekarstwo i moglem sie zaczac leczyc tak szybko jak to tylko mozliwe. Niefajne jest to, ze tak naprawde nie mam pewnosci czy to swinska grypa, czy jakas inna. Chociaz jesli wziac pod uwage ze tydzien temu bylo 100 000 zgloszen o zachorowaniu w UK, a codziennie podrozuje zatloczonym metrem i autobusem, to stawiam na ta grype.

Ale Magiczne Lekarstwo na szczescie wydaje sie dzialac calkiem niezle.


Zastanawiam sie tylko skad sie moglem zarazic... Mam pewne podejrzenia...

Uzupelniajmy dalej: 22 maja - Lake District

No to uzupelniamy bloga, bo mam znowu odrobine czasu. Troche wiecej niz bym nawet zamierzal...

Pod koniec maja skoczylismy na krotka wycieczke do Lake District w polnocnej Anglii (Cumbria). Wycieczka niestety byla wzglednie krotka - odrobine przedluzony dlugi weekend, 4 dni - ale zawsze to lepsze niz nic.

Tak czy owak wystarczylo to zeby potwierdzic, ze:
- w angielskich gorach mozna jednego dnia trzasc sie z zimna w kurtce i czapce, a drugiego smazyc sie z goraca w koszulce z krotkim rekawem.
- duzo prawdy jest w stwierdzeniu ze co dolina, to inne owce. I inne odmiany (czy jak to sie tam nazywa przypadku owiec) i inne kolory wlascicieli. My przyprowadzilismy 2 wlasne owce. Po jednej na kazdej nodze Eli ;-)




- no i ze nasza kondycja gdzies sie ukryla i bedziemy musieli poswiecic troche czasu starajac sie ja odnalezc.


Ale ogolnie ladnie bylo. Patrzac na te gory trudno przypuszczac ze zadna z nich nie przekracza 1000m...



Ale na dole bylo juz o wiele mniej stromo i skaliscie. Przez chwile mozna sie nawet bylo zapomniec i pomyslec ze to kraj z normalnymi porami roku i porzadna wiosna...


niedziela, 19 lipca 2009

Wenecja

No, w sumie nie ma az tyle rzeczy do uzupelniania.

27-28 czerwca - wycieczka do Wenecji.

Dlaczego? Bo w Ryanair byly tanie przeloty, gdzies po niecale 20 funtow od osoby.
Przy okazji okazalo sie, ze mamy rocznice Pokarania Eli Moja Osoba, wiec dlaczego nie... kazdy pretekst dobry.

Jak to czesto z nami bywa, wyjazd na wariata - trzeba bylo wstac w srodku nocy zeby zdazyc na odlot samolotu o 6 rano i juz chwile po 9 bylismy w Wenecji. A dokladnie w Treviso, skad trzeba jechac jeszcze troche ponad pol godziny autobusem, ale nie wnikajmy w szczegoly.

Wyobrazmy sobie... lato, upal, Wlochy, lody, zar lejacy sie z blekitnego nieba... tak, to wszystkko tez bylo, ale po kilku godzinach. W chwili naszego przyjazdu padalo i to straszliwie, wiec nasze pierwsze zakupy to byly 2 parasole;-)

A pozniej pojawilo sie slonce i juz bylo fajnie - dopoki nie dojechalismy z powrotem na lotnisko i kilka minut pozniej zaczela sie burza. Lubie ogladac burze i deszcz siedzac sobie w suchym miejscu za oknem. Nieco mniej, kiedy to suche miejsce niemilosiernie sie trzesie i unosi sie kilka kilometrow ponad chmurami burzowymi. Ale nie moznac miec wszystkiego... wrocilismy w jednym kawalku ;-)

Pobilismy nasz zyciowy rekord w lodach. Na kazdy dzien 4 albo 5 porcji, kazda skladajaca sie z kilku galek. Czy juz mowilem ze sie odchudzam? Ale byly pyszne... chociaz od 2 tygodni nie moge na lody patrzec;-)

Kawa tez niezla, chociaz nie mialem jakos zbyt czesto okazji sie napic.

Ogolnie - mile miejsce do odwiedzenia na weekend. Czy chcialoby mi sie tam jechac jeszcze raz? nie wiem. Dobrze to raz zobaczyc zeby "zaliczyc" Wenecje, calosciowo jest bardzo ladna, ale niewiele tam rzeczy pojedynczych i unikalnych jak w Paryzu czy Londynie. Po zobaczeniu kilkunastu uliczek poprzecinanych kanalami czlowiek juz wie, ze cala reszta miasta wyglada mniej wiecej tak samo.

Na pewno przynajmniej w czasie naszej wizyty kanaly nie smierdzialy, przed czyms niektorzy ostrzegali. Raz tylko zapuscilismy sie w jakas mala waska uliczke na jakims zad..., przepraszam, w rzadziej uczeszczanej czesci miasta i tam zapach nie byl przyjemny. Ale ogolnie nie jest zle, w kanalach rosnie duzo roslin i plywa sporo malych rybek, wiec pewnie woda nie jest bardzo zla. Tym bardziej ze rybki plywaja brzuchami do dolu;-)

Nocowalismy w Lido di Venezia - kolejnej wyspie kawalek dalej, gdzie konczy trase kilka tramwaji wodnych obslugujacych miasto. Cisza, spokoj, brak tlumow turystow na ulicach. Mysle ze to byl dobry wybor.

No to teraz czas znowu sie gdzies wybrac. W wakacje ceny biletow lotniczych sa niemilosiernie drogie, ale moze zaraz po... moze znowu gdzies sie uda... Pewne plany juz mamy... ale o tym pozniej ;)Weneckie maski sa znane. Ale niewiele wytworni i sklepow potrafi sie zdobyc na zrobienie czegos orginalnego. Na szczescie sa wyjatki, jak powyzej. Sklep reklamowal sie tez tym ze robili maski do ostatniego gniota Kubricka.

W razie epidemii dzumy Wenecja bedzie dobrze przygotowana... Przecwiczyli to juz w historii nie raz i nie dwa. Idealne przebranie na bal maskowy w przedszkolu.
Szybki lunch w jednek z knajpek. Co moze byc lepsze od pizzety i coli?

Jak to co... pizzeta, cola i kawa ;-)

A to troche "prawdziwej" Wenecji. Wbrew pozorom tam wciaz mieszkaja ludzie, ktorzy musza np. wysuszyc sobie pranie ;-)


Ci co mnie znaja wiedza ze moj stosunek do sztuki, Sztuki i SZTUKI jest wysoce obojetny. Ale niektore pomysli nawet MI sie podobaja ;-)


No przeciez juz pisalem... zjedlismy DUZO lodow ;-)
A jakie smaczne byly...


W ogole najfajniejsze sa male knajpki poza glownymi szlakami turystycznymi. Wlosi na szczescie przykladaja podobna wage do jakosci jedzenia jak ja. Od tej strony to doskonale sie z nimi rozumiem;-)

- Panie! A widzieliscie w Wenecji gondole?
- Gondole?! Gondole to nam z reki jadly!


A tu widoczki z mostu Rialto na glowny deptak Wenecji. Nazywa sie (zeby nie bylo zbyt latwo...) Grande Canale.
Piekna Kobieta z Potworem Z Bagien ;-)

Nie maja tam Zoltej Lodzi Podwodnej. Ale maja Lodz Podwodna Ktora Zatopila Zolta Lodz Podwodna ;-)


Ksiedzu proboszczowi kosciol sie podobal. Dopoki nie musial pojsc z procesja dookola...

Ciap ciap ciap ciap ciap...

No to uaktualnijmy...

Cos ostatnio dopisywanie nowych rzeczy na bloga nie szlo nam za bardzo. Ale wlasnie londynska pogoda - wiatr i przewalajace sie za oknem chmury - uspily na troche Ele, a nie chce mi sie robic nic innego, wiec... Uzupelnijmy Bloga!
Przynajmniej odrobine, bo komu bedzie sie chcialo tyle pisac i komu bedzie sie to pozniej chcialo czytac;-)