poniedziałek, 20 grudnia 2010

Znow zimowo nam

czyli jak to znow zima zaskoczyla miejscowych.
Poniewaz juz wiedzielismy co sie bedzie na drogach dzialo to w sobote sie wybralismy na zakupy spacerem.

Mnie zaatakowal straszny zwierz:

A Daniel zyskal futrzatego przyjaciela po drodze:

A potem pozbylismy sie starej bagietki w ekologiczny sposob:

A w niedziele rano po dluzszej debacie i sprawdzeniu wiadomosci nigdzie juz nam sie nie chcialo wychodzic wiec tylko obserwowalimy pol dnia lisa za oknem:


Blotna wyprawa tydzien temu

Pojechalismy w okolice Guildford na spacer, zeby choc troche bladego cienia slonca zalapac. Okazalo sie, ze w lesie jeszcze byly resztki poprzedniego sniegu i duuuzo blota :-)

Doszlismy bardzo okrezna droga na gorke z kosciolem Sw Marty


Plecionkowy renifer na cemntarzu

lesna sciezka z blotkiem po lisciami:

niedziela, 5 grudnia 2010

sobotnie narty z Tomkiem

Postanowilismy sie dosniezyc po tym jak u nas juz zniknela ta marna resztka sniegu :-)
A przy okazji zwiedzic inny sztuczny stok w okolicach Londynu.

Oficjalnie nie wolno robic zdjec ale nieoficjalnie nikt sie nie czepial

A tu Instruktor Daniel pokaze nam jak jechac plugiem:



A potem "zatapialismy sie" w angielska kulture w prawdziwym pubie nad miejscowym jedzeniem (goora brukselki, pieczone zimniaczki i pudding - to to okragle cos z sosem w srodku i pieczona wolowina - czyli typowy niedzielny obiad na kolacje w sobote)

A potem pojechalismy na ciacha egzotyczne a teraz sie ruszac nie umiemy. Ale za to jakie dobre to bylo!

Zima w Surbiton

byla cale dwa dni i sobie juz poszla, zostaly tylko mokre ulice a jutro pewnie jedna wielka slizgawka.
A tak wyglada nasze poranne wyjscie do pracy: