wtorek, 31 października 2006

Z serii dziwne pojazdy :-)

Zadaszony rower, doskonaly na angielskie warunki pogodowe.


Niedzielna przechadzka

Wczoraj wybralismy sie na spacerek do parku w Greenwich (tam gdzie ostatno czesto zbieramy kasztany) z naszym znajomym z Londynu (i nie tylko), Tomkiem. Mam nadzieje, ze Tomka przepuscili dzis przez kontrole na lotnisku z torba wyladowana kasztanami :-))

Pogoda byla super, zupelnie nie jak Londyn w pazdzierniku, wiec w parku byly tlumy ludzi.
A dzis juz wszedzie gruba warstwa chmur.

Widok z Canary Wharf na londynskie City i dzielnice, z ktorej sie wyprowadzamy powoli (mieszkamy teraz tam gdzie ten pierwszy dzwig po prawej)


Jesienne widoki w parku A tu gesi ktore przygotowuja sie do odlotu w blizej niokreslone miejsce. Niestety zaskoczyly nas i nie mamy zdjecia pieknego gesiego "klucza".

Postanowlilismy wynagrodzic wiewiorkom kasztany w orzeszkach. :-)))
Ale po calym dniu sepienia orzeszkow od wszystkich odwiedzajacych park, wiewiorki sie juz ledwo ruszaly i malo ktora miala jeszcze ochote podchodzic i jesc.

niedziela, 29 października 2006

Blisko, coraz blizej

Zbliza sie powoli termin naszej przeprowadzki. W sumie im jej blizej, tym chetniej sie stad przeniesiemy.

Ostatnio czytalismy wyniki plebiscytu na najgorsze do mieszkania dzielnice Londynu i nasza dzielnica wcale nie byla najgorsza. Byla na 3 miejscu. Teraz zmieniamy miejsce na dzielnice 3 wsrod najlepszych.

Nie do konca wiemy dlaczego. Czy dlatego ze wlocza sie tu grupki zapewne bangladeskich wyrostkow, ktorzy straszliwie smieca (powrot zapluta klatka schodowa na ktorej leza resztki kurczaka i frytek z baru i niedopalki papierosow raczej nie nastawia do nich optymistycznie). Oprocz tego podobno tez handluja prochami, ale nikt o tym "oficjalnie" nie wie, a policji nie chce sie tu zjawic - w ciagu poltora roku mieszkania nie widzialem ich tu ani razu. Ela widziala ich raz - w ciagu dnia szlo kilka osob. Pewnie pomylili droge.

Wieczorem zaczelo brakowac wody w kranie z powodu niskiego cisnienia, ciekawe jak bedzie w nowym mieszkaniu. Teraz musimy sprytnie planowac kto kiedy idzie sie myc zebysmy zdazyli wykorzystac wode z boilera zanim zrobia to inni. Zwykle wygrywamy;-)

Ale tez po prawdzie nie jest az tak straszliwie zle, bo nie wloczymy sie po dworze caly czas i kiedy juz w koncu uda sie nam umyc to jest niezle:-)

Za to teraz mamy inne rozrywki - przegladamy katalogi i strony WWW i zastanawiamy sie, co by sobie kupic do nowego mieszkania (lub tez czasami - pod pozorem przeprowadzki do nowego mieszkania ;-) ). Na razie skorzystalem z tej jakze wygodnej wymowki, zeby zamowic 3 plyty: October Project, Latin Quarter i Bel Canto. Dla tych ktorzy nie znaja - to taka muzyka ktora my bardzo lubimy, a inni... zwykle nie znaja.

Jutro wybieramy sie pewnie znowu do Canary Wharf i Greenwich ze znajomym Tomkiem. W Greenwich pewnie znowu dopadna nas stada wiewiorek. Ciekawe czy tym razem to my je dokarmimy jakimis orzechami;-) czy tez zabierzemy im troche kasztanow:-] Uwaga dla obroncow zwierzat przestraszonych tym, ze przez nas biedne szkodniki beda glodowac - one i tak w kolko zakopuja kasztany w ziemi i zapominaja gdzie je zakopaly. Poza tym jesli gdzies na swiecie istnieja spasione wiewiorki, to na pewno w Greenwich:-)))

A poza tym lubimy kasztany... ;-)

czwartek, 26 października 2006

Cos pozytecznego

Od dluzszego czasu gnebi mnie uczucie, ze powinienem cos napisac na naszym wspolnym rodzinnym (oj...) blogu. Tylko jakos trudno mi sie do tego zabrac...
Zaczelismy wlasnie ogladac "Hulka", ale chociaz lubimy fantastyke, trudno sie zmusic do ogladania tego dluzej niz 10 minut. Trudno.
Ela sie pyta:
- To jak, ogladamy cos na DVD? "Braterstwo wilkow"?
Ja:
- Ale gnebi mnie uczucie, zeby zrobic cos pozytecznego i sensownego...
- To wloz plyte do odtwarzacza.
No i wlozylem...

wtorek, 24 października 2006

o, ale fajnie

Wlasnie odkrylam, ze da sie zobaczyc wieksze zdjecie jak sie na nie kliknie ;-))

Jesien w Londynie

Tak wlasciwie to bardziej wyglada jak wiosna.
Na zdjeciu z zielona trawka jest tez szara wiewiorka ktora pracowicie wyjada "nasze" kasztany :-)


Aha, przy zbieraniu kasztanow w parku trzeba uwazac na ladne zielone papugi, ktore wcale nie zlosliwie zrzucaja kasztany na glowe .

Mieszkanie

Jak dobrze pojdzie to dwa ostatnie okna w srodku sa nasze :-)
Z widokiem na zielona trawke i parking przed bloczkiem.


poniedziałek, 23 października 2006

Herbatka :-)

Chcialam duza herbatke to dostalam :-)))


sobota, 21 października 2006

Z ostatniej chwili :-)

albo prawie ostatniej: od wczoraj wieczora mamy zaklepane nowe mieszkanie. Wprowadzamy sie na poczatku listopada.
Dla mnie to kolejna przeprowadzka w tym roku :-) Teraz bedzie przynajmniej rok odpoczynku.

W kazdym razie nareszcie opuszczamy wschodni Londyn.

czwartek, 19 października 2006

Wyprawa do Innego Wielkiego Miasta cz.1

W poniedzialek rano na dworcu w Londynie skonczyl sie nasz maly wypad do Paryza. Jakos tak szybko to minelo. Ale chyba nie zalujemy wyjazdu. (No moze ja troche sie czuje rozczarowana niektorymi rzeczami bo jakos inaczej to wygladalo jak tam bylam 5 lat temu).
Niby obydwa miasta wielkie ale jednak zdecydowanie inna atmosfera w nich panuje. W porownaniu do Londynu Paryz to takie "artystyczne" miejsce. Ale to moze takie wrazenie sie robi po Londynie, gdzie ludzie sa jacys tacy grubiej ciosani. :-)

Jedno co nas zdziwilo, a mnie chyba najbardziej, to to, ze z przyjemnoscia i ulga wracalismy do naszego Wielkiego Miasta i na dworcu poczulismy sie jakos domowo. Jakkolwiek jedzenie za Kanalem jest o wiele lepsze. Ale o tym juz w innym odcinku.
Pewnie Daniel za jakis czas dopisze swoja czesc o Paryzu.

A teraz troche zdjec:

1.dworzec w Paryzu, ktory strasznie rozczarowal Daniela :-) (Gare du Nord)


2. W Paryzu tez czasem jest mgla, zwlaszcza jak przyjezdzaja turysci i chca ogladac panoramy:-) :

3. Na szczescie z bliska cos widac - bazylika Swietego Serca (Sacre Coeur) na wzgorzu:


4. Pierwszy widok na najwieksza atracje z okna knajpki gdzie bylismy na pozne snadanie:

5. Nowy "Luk Triumfalny" w dzielnicy bankowo-biurowej (La Defense)

6. Wieza Eiffla (tym razem tylko od dolu) :

7. Dzien zakonczylismy na wyspie na Sekwanie przed katedra Notre-Dame (o czym tez innym razem, bo dzialy sie tam rozne ciekawe rzeczy rzeczy )

piątek, 13 października 2006

kasztanki

zaczal sie sezon na gorace pieczone kasztany, ktore podbieramy wiewiorkom w parku ;-)



kilka informacji nie po kolei :-)

Ta strona ma byc okienkiem na nas dla wszystkich, ktorych interesuje co sie dzieje z nami w Wielkim Miescie.

Nie ukrywam, ze to troche przez lenistwo :-) Latwiej napisac jedna notatke (za to ze zdjeciami) niz kilka emaili. Co nie oznacza, ze czasem emaili nie bedzie.
Z reguly jest tak ze rozne smieszne albo dziwne sytuacje czy spostrzezenia sie gdzies traca. A tak maja szanse zaistniec.

Notatki bede rozne - czasem dlugie, czasem nie. Ale nie bedzie polskich liter bo mam angielska klawiature, a po zmianach sie robia dziwne rzeczy czasem z literkami i czasem bardziej przypomina to chinski niz polski.

Moze to wszystko madre nie jest ale mam nadzieje, ze spelni swoja role ;-)

Mgla

czyli to co podobno najbardziej reprezentatywne dla Wielkiego Miasta. Ja ja widze po raz pierwszy tutaj. Wciska sie przez okno i na dodatek przynosi ze soba zapach ulicy i spalin co do przyjemnych nie nalezy.

Podobno dzis piatek. A ja dalej mam wrazenie ze sroda. Gdzies mi sie stracilo troche tygodnia.

Pozdrowienia znad tureckiej herbaty :-)

Biet

wtorek, 10 października 2006

Tak, potem bedzie wiecej...

... bo wlasnie udalo mi sie dolaczyc do naszego bloga :-)
Ale na razie czas dac sie troche powyzyskiwac zachodnim imperialistom :-)

Dzien 1 :-)

A potem pojawi sie wiecej.