niedziela, 6 września 2015

Melbourne - dzielnica: St Kilda

Dawno nie bylismy na spacerze nad morzem to postanowilismy sie wybrac na piechote z Port Of Melbourne do St Kilda - jakies 5km tuptania wzdluz plazy promenada :-) Czesc miejsc sie juz pewnie pojawila na naszych zdjeciach ale coz tam.

Park przy plazy

Widok z molo na przystan jachtow


I nieoczekiwanie zalaplismy sie na wieczorne pingwinki na kamiennym wale ktory jest na koncu molo :-)
Trzeba je wypatrzyc miedzy kamieniami


Ten jeden sie pojawil na kamieniach jak jeszcze bylo jasno i wszyscy sie rzucili z aparatami :-)



Pingwin z gory:


Pingwin z dolu:


A potem sie juz zrobilo ciemno i zimno i wietrznie i poszlismy na kawe kilka ulic dalej.

Po drodze zauwazylismy ze niektore restauracje juz sie przygotowaly na cieple dni:


W cukiernii gdzie kupujemy polskie paczki tym razem byly pustki i ani jednego poczka to poszlismy kilka cukiernii dalej na polski sernik robiony wg 100 letniej receptury. Tak przynajmniej sie chwala. Sernik byl bardzo kremowy i z bialego sera a nie z solonej filadelfii tak jak wszystkie tutejsze serniki.  W tle placek ze sliwkami.


A tu czekalismy na tramwaj na przystanku przy wesolym misteczku. (szkoda ze wszystko juz bylo zamkniete bo chcielismy nawet wejsc do srodka i zobaczyc jak wyglada)




wtorek, 1 września 2015

Pierwszy dzien wiosny

Tak, 1 wrzesnia to w Australii juz wiosna. Bo tak. Kto by sie tam przejmowal przesileniami i reszta swiata.
Ale w sumie ja sie nie dziwie bo w Melbourne juz wszystko kwitnie.  Fajnie sie teraz jedzie pocigiem do pracy bo za oknem kolorowo.

To drzewko na rogu przy mojej pracy, zdjecia zrobione dzisiaj:



piątek, 21 sierpnia 2015

W poszukiwaniu wiosny czesc 2

15 kilometrow odnaszych drzwi, droga rowerowa przez miasto na wschod, znajduje sie miejska farma na terenach starego opactwa( albo zakonu albo jakos tak)
Jako cel wycieczki sie nadaje bo jest knajpka z kawa :-)  Wszystkie zdjecia z zeszlej niedzieli.




Pierwsze wylegiwanie sie na sloncu tej zimy/wiosny








Darmowa scianka pod autostrada


Londynie - przypatrz sie! Da sie zrobic sciezki rowerowe na rzece!


Wieczorny widok na miasto


niedziela, 16 sierpnia 2015

W poszukiwaniu wiosny czesc1


Piknik z herbatka z termosu






Ostrzezenie o trutce na kroliki - Krolik to samo zlo!


Praiw jak w Beskidach!




sobota, 15 sierpnia 2015

Piatkowy poranek

Jak wychodze do pracy to juz jest prawie jasno :-)
Wczoraj jak szlam na tramwaj to akurat balony wisialy nad naszymi budynkami. Troche sie to traci na zdjeciu ale wygladaly na o wiele wieksze i blizsze. Takie poranki sa fajne w Melbourne.


niedziela, 9 sierpnia 2015

Konferencja i kawa

W koncu sie doczekalismy i nadeszla konferencja programistyczna na ktora czekalismy pol roku. (bilety sie sprzedaly w pol godziny!!)  Czekalismy jeszcze bardziej dlatego ze Daniel byl jednym z prezentujacych.
 
Sobota, 7.30 rano - czekamy na pociag zeby dotrzec na konferencje - pustki cisza zimno...


Pogadanka Daniela - sie zakradlam przed koncem  (bo bylam na innej pogadance) i udalo mi sie jeszcze kilka minut zobaczyc przez drzwi (sala pelna a to zawsze dory znak). Po - ludzie wygladali na zadowolonych.


Niedziela - mielismy odespac ale juz o 8.30 pilismy herbate i czytalismy wiadomosci.
No i Daniel znow szuka nowego komputerza do pracy - spedzilismy w sklepie chyba ze dwie godziny stukajac po klawiaturach i wyginajac ekrany we wszystkie strony. Ale chyba udalo sie wytypowac jeden do zatwierdzenia przez firme.

Potem poszlismy na kawe. A w kafejce - wiosna! Gdzies juz kwitna zywe galezie. A przy okazji Daniel zauwazyl fajna klamke  - bylismy tam juz kilka razy ale nigdy nie zauwazylam ze otwieram drzwi "szufelka"


kafejka wewnatrz - czekamy na kawe (pod sufitem wisza krzesla jakby sie ktos zastanawial)


sobota, 1 sierpnia 2015

Zimowe mycie okien

Ostatnie rzucilo nam ostro deszczem po szybach i caly pyl postanowil splynac w niezwykle malowniczych zaciekach (lewa strona zdjacia), normalnie to sie tylko osadzaja male krople i wysychaja i nie ma zaciekow. Takie wlasnie sa uroki mieszkania zaraz obok autostrady i w centrum miasta. Zeby nie bylo - okna mylam poltora miesiaca temu! (chociaz w tym mieszkaniu przydaloby sie raz na tydzien!)
I teraz sie juz nie bawie tylko myje mopem do podlogi :-)


W sumie dzis chyba po raz pierwszy od dlugiego czasu byla okazja spedziec pracowicie sobote na generalnych podrzadkach. Szkoda tylko ze juz nie mam gdzie prania wieszac bo jeszcze bym cos wyprala :-)

A u nas rano robi sie juz coraz jasniej. Tak wyglada stacja Flinders Street o 7 rano.
 Na wschodzie - po lewej stronie zdjec -  juz calkiem jasno. Chociaz widac jeszcze swiatla na stacji. 



A to budynki po poludniowej stronie rzeki bo stacja jest zaraz przy rzece, po polnocnej stronie.


Akurat udalo mi sie trafic na czas kiedy odjechal zaladowany pociag i wyglada na pustki. Zapewniam ze tak dobrze to nie jest :-)

niedziela, 26 lipca 2015

Niedzielne klocie

A to my juz po oddaniu lacznie litra krwi. :-) Wciaz mamy kolor na pyszczkach - znaczy sie nie bylo zle.

A tak wlasnie wyglada zimowa niedziela w Melbourne - ostre slonce i bardzo zimny wiatr znad Antarktydy i co jakis czas rzuci zmrozonym deszczykiem. I w ten sposob chodzi sie w czapce albo kapturze na glowie z okularami slonecznym i pod parasolem i to wszystko w tym samym czasie!

poniedziałek, 20 lipca 2015

zimowe klimaty

W niedziele byla nazimniejsza noc i poranek w Melbourne od 18 lat.
Temperatura w centrum spadla do zera! A poza centrum o wiele ponizej.

A dzis rano tez wszedzie bylo bialo od szronu. To zdjecie zrobione w dordze do pracy o 8 rano.


Ale dzis przynajmniej bylo bardzo slonecznie bo wymrozilo cala wilgoc z powietrza.

Ale i tak najzimniej sie czlowiekowi robi na widok dzieciakow w szkolnych mundurkach czyli krotkie spodenki/spodnice, gole nogi i koszulki z krotkim rekawem w taka pogode!

niedziela, 12 lipca 2015

co u nas

Do niektorych z Was pewnie czesc informacji dociera jakimis pokretnymi drogami ale tak czy inaczej podam cala liste roznych roznosci za ostatni miesiac albo i dwa to wszyscy beda na czasie :-)

1. Mam prace - ale w sumie to o tym juz tu bylo.
Najwazniejsze ze wciaz mam :-) Jezdze sobie codziennie a wieczorem padam na pyszczek. I tak sie to jakos ciagnie az do weekendu. Padam bardziej niz powinnam bo jest zimno po drodze i zimno w pracy bo izolacja kiepska a ogrzewanie chodzi non stop.
W pracy jest dosyc intensywnie bo maly zespol a roboty duzo to sie nijak nie nudze i nie mam czasu na nic.
Daniel wciaz siedzi nad tym samym projektem ale tez sie nie ma czasu nudzic. 

2. Stuknelo nam 12 lat po slubie - co nas i zaskoczylo i zaszokowalo ze az tyle bo wydaje sie ze to bylo wczoraj. Jak na razie wciaz nam fajnie razem :-)

3. Jestesmy szczesliwymi posiadaczami Stalego Pobytu w Australii!
Po miesiacach zbierania papierkow, zdaniu testu jezykowego i badaniach medycznych, po zlozeniu podania o przyznanie nam Stalego Pobytu  - dostalismy informacje ze konczy sie powoli limit na ten rodzaj wizy (bo staly pobyt to tez wiza) w tym roku finansowym (czyli do konca czerwca) i ze potem beda od nowa rozpatrywac wiec to moze potrwac - nagle ktoregos dnia w czerwcu tak po prostu dostalismy emaila ze mamy ta wize. Tak bez niczego, juz. Jeszcze sie zalapalismy na stary limit.
A to oznacza ze nawet jakby nas teraz zwolnili z pracy to nie musimy sie wynosic w 3 miesiace z kraju, Daniel jakby chcial to moze zmienic prace na jakokolwiek inna chce, mamy dostep do pelnej wersji tutejszej opieki zdrowotnej (bo teraz mielismy wersje ktora upowazniala nas tylko do naglych przypadkow), mozemy kupic dom albo mieszkanie bez starania sie o specjalne pozwolenia, mamy wiekszy wybor potencjalnych pracy (firmy nie chca zatrudniac ludzi na tymczasowych wizach a na takiej do tej pory bylismy) - mamy teraz szanse nawet na rzadowe prace (oprocz pracy dla ministerstwa obrony gdzie trzeba miec obywatelstwo) . Pewnie jest jeszcze kilka innych rzeczy o ktorych teraz nie pamietam.
Kolejna papierkologia pewnie za dwa lata jak bedziemy sie starac o obywatelstwo.

4. W zwiazku ze zmiana wizy - mielismy tez kilka innych rzeczy na glowie. Jako prawie obywatele - jesli zarabiamy powyzej pewnej sumy na rok - mamy obowiazek albo kupic sobie prywatne ubezpiecznie zdrowotne albo placic dodatkowy podatek jak tego nie zrobimy. Trzeba to najlepiej zrobic przed koncem roku finansowego. Troche czasu zajelo nam czytanie wieczorami co i jak i kilka wycieczek Daniela do roznych miejsc zeby to zrobic jak trzeba.

5. Na razie nie wiemy co z mieszkaniem tutaj ale jakby sie dalo to pewnie zostaniemy jeszcze kilka miesiecy bo jestesmy leniwce straszliwe i nam sie nie chce przenosic.

6. W pazdzierniku bedziemy w Polsce. Jeszcze nie mamy planow konkretnych ale jakby ktos mial propozycje to chetnie sprobujemy je dolaczyc do planu wyjazdu.
W zwiazku z tymi planami nie chce nam sie tez przeprowadac :-)


7. Pomimo tego ze jest zima staramy sie nie powtarzac tego co robilismy w Anglii czyli weekendy spedzane z goraca herbata i filmami na dvd do oporu. Tutaj staramy sie wybywac na cale dnie.
Jest zimno, czasem pada, czasem nie ale mamy wrazenie ze ogolnie jest jasniej niz w Anglii. Mimo wszystko slonce powinno byc takie jak na Sycylii w zimie.
Raz wybralismy sie na caly weekend w gory na zachodzie (Grampians), chociaz z reguly idziemy na przechodzke na kilka godzin w okolicy Melbourne, kilka razy bylismy w roznych zoo dookola Melbourne bo mamy bilety roczne to korzystamy. Raz nawet bylismy na nocnej imprezie w zoo z grzanym winem, pokazami cyrkowymi i chodzeniem z latarkami i szukaniem zwierzakow w ciemnosciach. I tak nam mijaja weekendy na prostowaniu mozgow i dogrzewniu sie po calym tygodniu marzniecia. 

I to chyba na tyle :-)

sobota, 11 lipca 2015

Alpaki!

Zimno, pada to pojechalismy na wystawe alpak. I teraz marzy nam sie kocyk z futra alpaki.

To co widac na zdjeciach to w wiekszosci futro a samego zwierzaka jest pod spodem dosyc malo.
Ale za to jak sie je glaska i rozgarnie futro do skory to bucha z nich goraco jak z piecyka.