niedziela, 29 października 2006

Blisko, coraz blizej

Zbliza sie powoli termin naszej przeprowadzki. W sumie im jej blizej, tym chetniej sie stad przeniesiemy.

Ostatnio czytalismy wyniki plebiscytu na najgorsze do mieszkania dzielnice Londynu i nasza dzielnica wcale nie byla najgorsza. Byla na 3 miejscu. Teraz zmieniamy miejsce na dzielnice 3 wsrod najlepszych.

Nie do konca wiemy dlaczego. Czy dlatego ze wlocza sie tu grupki zapewne bangladeskich wyrostkow, ktorzy straszliwie smieca (powrot zapluta klatka schodowa na ktorej leza resztki kurczaka i frytek z baru i niedopalki papierosow raczej nie nastawia do nich optymistycznie). Oprocz tego podobno tez handluja prochami, ale nikt o tym "oficjalnie" nie wie, a policji nie chce sie tu zjawic - w ciagu poltora roku mieszkania nie widzialem ich tu ani razu. Ela widziala ich raz - w ciagu dnia szlo kilka osob. Pewnie pomylili droge.

Wieczorem zaczelo brakowac wody w kranie z powodu niskiego cisnienia, ciekawe jak bedzie w nowym mieszkaniu. Teraz musimy sprytnie planowac kto kiedy idzie sie myc zebysmy zdazyli wykorzystac wode z boilera zanim zrobia to inni. Zwykle wygrywamy;-)

Ale tez po prawdzie nie jest az tak straszliwie zle, bo nie wloczymy sie po dworze caly czas i kiedy juz w koncu uda sie nam umyc to jest niezle:-)

Za to teraz mamy inne rozrywki - przegladamy katalogi i strony WWW i zastanawiamy sie, co by sobie kupic do nowego mieszkania (lub tez czasami - pod pozorem przeprowadzki do nowego mieszkania ;-) ). Na razie skorzystalem z tej jakze wygodnej wymowki, zeby zamowic 3 plyty: October Project, Latin Quarter i Bel Canto. Dla tych ktorzy nie znaja - to taka muzyka ktora my bardzo lubimy, a inni... zwykle nie znaja.

Jutro wybieramy sie pewnie znowu do Canary Wharf i Greenwich ze znajomym Tomkiem. W Greenwich pewnie znowu dopadna nas stada wiewiorek. Ciekawe czy tym razem to my je dokarmimy jakimis orzechami;-) czy tez zabierzemy im troche kasztanow:-] Uwaga dla obroncow zwierzat przestraszonych tym, ze przez nas biedne szkodniki beda glodowac - one i tak w kolko zakopuja kasztany w ziemi i zapominaja gdzie je zakopaly. Poza tym jesli gdzies na swiecie istnieja spasione wiewiorki, to na pewno w Greenwich:-)))

A poza tym lubimy kasztany... ;-)

Brak komentarzy: