niedziela, 19 lipca 2009

Wenecja

No, w sumie nie ma az tyle rzeczy do uzupelniania.

27-28 czerwca - wycieczka do Wenecji.

Dlaczego? Bo w Ryanair byly tanie przeloty, gdzies po niecale 20 funtow od osoby.
Przy okazji okazalo sie, ze mamy rocznice Pokarania Eli Moja Osoba, wiec dlaczego nie... kazdy pretekst dobry.

Jak to czesto z nami bywa, wyjazd na wariata - trzeba bylo wstac w srodku nocy zeby zdazyc na odlot samolotu o 6 rano i juz chwile po 9 bylismy w Wenecji. A dokladnie w Treviso, skad trzeba jechac jeszcze troche ponad pol godziny autobusem, ale nie wnikajmy w szczegoly.

Wyobrazmy sobie... lato, upal, Wlochy, lody, zar lejacy sie z blekitnego nieba... tak, to wszystkko tez bylo, ale po kilku godzinach. W chwili naszego przyjazdu padalo i to straszliwie, wiec nasze pierwsze zakupy to byly 2 parasole;-)

A pozniej pojawilo sie slonce i juz bylo fajnie - dopoki nie dojechalismy z powrotem na lotnisko i kilka minut pozniej zaczela sie burza. Lubie ogladac burze i deszcz siedzac sobie w suchym miejscu za oknem. Nieco mniej, kiedy to suche miejsce niemilosiernie sie trzesie i unosi sie kilka kilometrow ponad chmurami burzowymi. Ale nie moznac miec wszystkiego... wrocilismy w jednym kawalku ;-)

Pobilismy nasz zyciowy rekord w lodach. Na kazdy dzien 4 albo 5 porcji, kazda skladajaca sie z kilku galek. Czy juz mowilem ze sie odchudzam? Ale byly pyszne... chociaz od 2 tygodni nie moge na lody patrzec;-)

Kawa tez niezla, chociaz nie mialem jakos zbyt czesto okazji sie napic.

Ogolnie - mile miejsce do odwiedzenia na weekend. Czy chcialoby mi sie tam jechac jeszcze raz? nie wiem. Dobrze to raz zobaczyc zeby "zaliczyc" Wenecje, calosciowo jest bardzo ladna, ale niewiele tam rzeczy pojedynczych i unikalnych jak w Paryzu czy Londynie. Po zobaczeniu kilkunastu uliczek poprzecinanych kanalami czlowiek juz wie, ze cala reszta miasta wyglada mniej wiecej tak samo.

Na pewno przynajmniej w czasie naszej wizyty kanaly nie smierdzialy, przed czyms niektorzy ostrzegali. Raz tylko zapuscilismy sie w jakas mala waska uliczke na jakims zad..., przepraszam, w rzadziej uczeszczanej czesci miasta i tam zapach nie byl przyjemny. Ale ogolnie nie jest zle, w kanalach rosnie duzo roslin i plywa sporo malych rybek, wiec pewnie woda nie jest bardzo zla. Tym bardziej ze rybki plywaja brzuchami do dolu;-)

Nocowalismy w Lido di Venezia - kolejnej wyspie kawalek dalej, gdzie konczy trase kilka tramwaji wodnych obslugujacych miasto. Cisza, spokoj, brak tlumow turystow na ulicach. Mysle ze to byl dobry wybor.

No to teraz czas znowu sie gdzies wybrac. W wakacje ceny biletow lotniczych sa niemilosiernie drogie, ale moze zaraz po... moze znowu gdzies sie uda... Pewne plany juz mamy... ale o tym pozniej ;)Weneckie maski sa znane. Ale niewiele wytworni i sklepow potrafi sie zdobyc na zrobienie czegos orginalnego. Na szczescie sa wyjatki, jak powyzej. Sklep reklamowal sie tez tym ze robili maski do ostatniego gniota Kubricka.

W razie epidemii dzumy Wenecja bedzie dobrze przygotowana... Przecwiczyli to juz w historii nie raz i nie dwa. Idealne przebranie na bal maskowy w przedszkolu.
Szybki lunch w jednek z knajpek. Co moze byc lepsze od pizzety i coli?

Jak to co... pizzeta, cola i kawa ;-)

A to troche "prawdziwej" Wenecji. Wbrew pozorom tam wciaz mieszkaja ludzie, ktorzy musza np. wysuszyc sobie pranie ;-)


Ci co mnie znaja wiedza ze moj stosunek do sztuki, Sztuki i SZTUKI jest wysoce obojetny. Ale niektore pomysli nawet MI sie podobaja ;-)


No przeciez juz pisalem... zjedlismy DUZO lodow ;-)
A jakie smaczne byly...


W ogole najfajniejsze sa male knajpki poza glownymi szlakami turystycznymi. Wlosi na szczescie przykladaja podobna wage do jakosci jedzenia jak ja. Od tej strony to doskonale sie z nimi rozumiem;-)

- Panie! A widzieliscie w Wenecji gondole?
- Gondole?! Gondole to nam z reki jadly!


A tu widoczki z mostu Rialto na glowny deptak Wenecji. Nazywa sie (zeby nie bylo zbyt latwo...) Grande Canale.
Piekna Kobieta z Potworem Z Bagien ;-)

Nie maja tam Zoltej Lodzi Podwodnej. Ale maja Lodz Podwodna Ktora Zatopila Zolta Lodz Podwodna ;-)


Ksiedzu proboszczowi kosciol sie podobal. Dopoki nie musial pojsc z procesja dookola...

Ciap ciap ciap ciap ciap...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Wlasnie zapachu najbardziej bym sie obawiala. Bardzo mi sie podoba zestaw na lunch, najbardziej kawa;)

No i te lody. Obled.
To gdzie teraqz wlajaz wlajaz?

Izja