wtorek, 12 listopada 2013

Niedzielne widoki - czesc 2

Jak juz zeszlismy w koncu z punktu widokowego to udalismy sie w kierunku najblizszej kawy oczywiscie :-)
Kawa byla na stacji benzynowej na ktorej tez byl tutejszy odpowiednik McDonald's czyli Hungry Jack's czyli w wolnym tlumaczeniu "Glodny Jacek" bo wlasciciel tej sieciowki to Jacek :-)

Poniewaz byla to tez pora obiadu to zjedlismy po mini hamburgerze i salatke. Salatka bardzo australijska bo z burakiem :-) 


Sama stacja to nic dziwnego, dokladnie taka jak w Europie (chyba Shell po kolorach ale nie pamietam) ale ludzie i auta ktorzy sie zatrzymuja na takiej stacji to co innego :-) Tutaj widac kawalek jakiegos starego ute-a (to australijska nazwa)  albo pick-up-a (jak kto woli z amerykanska :-))  No i ludzie przygotowani na wakacje albo przeprowadzke - zabrali wszystko co sie da na przyczepke i jakos ciagna na polnoc.




Potem pojechalismy w strone gor z poprzednich zdjec.
Ale poniewaz postanowilismy pojechac skrotem to wyladowalismy w miescu ktorego sie nijak nie spodziewalismy. I fajnie :-)

Zatrzymalismy sie przy polu ananasowym zeby zrobic zdjecia i przy okazji tralifilsmy na cos co sie nazywa "honesty box" czyli skrzynka uczciwosci.  Czyli wystawiajacy liczy na to ze ludzie korzystajacy z takiego miejsca beda uczciwi i sami wylicza tyle ile trzeba za to co zabrali.
W sumie ceny sa tak niskie ze byloby bardzo brzydko jeszcze ich okradac.

Ananasy po 50 centow (okolo 1.5 zl!!!)  - na targu w promocji sa po minimum 2 dolary. A w smaku super.


Sloiczek miodu po 2.5 dolara czyli jak na tutejsze warunki to cena polowy kawy :-)


Uczciwy Daniel :-) (ten garnek to skarbonka wlasnie :-) )


A tak wygladad bardzo maly ananas


Tutaj kolejne wykorzystanie starych sprzetow czyli skrzynka na listy z mikrofalowki


A to sa juz ananasy gotowe do zebrania - zolciutkie i pachnace


Okolica tego pola ananasowego bardzo nam sie kojarzyla z okolicami Babci Lodzi - prawie jakbysmy sie do Czarniewa przeniesli (no prawie :-) )  - sosny i piach  i ubita droga i zaorane pola tylko te ananasy nie bardzo. Ale w sumie jak sie klimat ociepli to wiadomo na co przestawic produkcje.




A potem pojechalismy na szlak dookola tej wielkiej gory. I tam bylo zupelnie inaczej.



Mostki w alpejskim stylu


Osmalone drzewka


Eukaliptusy

Paprocie ale takie normalne jak w Europie


I jeszcze wiecej mostkow a pod spodem sucho


No i co jakis czas calkiem wypalone drzewa - albo od piorunow albo od pozaru - trudno powiedziec


Czasem kawalek jak w Beskidach


A w miedzyczasie w Brisbane przeszla burza i jak wracalismy to jeszcze padalo i sie zalapalismy na tecze :)


A dzis znow leje i blyska i grzmi i tak pewnie bedzie przez caly tydzien.

Brak komentarzy: