niedziela, 10 listopada 2013

Pracowita sobota

Z samego rana jak zwykle szybkie zakupy na targu, a potem poszlismy spacerkiem na impreze zwana Supanova gdzie ludzie sie przebieraja za postacie z filmow i komiksow i pojawiaja sie aktorzy i autorzy ksiazek. Bylismy na czyms podobnym w Londynie i niestety musimy powiedziec ze to tutaj bylo niefajnie. Ale tak czy inaczej kilka zdjec zrobilismy tyle ze zamiast zostac caly dzien to bylismy godzine i poszlismy sobie do domu. (Nawet kawy nie bylo!!!)





Poniewaz mielismy nieoczekiwane wolne popoludnie to pojechalismy na kawe na gore godzine na poludnie od Brisbane w okolice gory Tamborine.
Padlo na sciezke do wodospadu Curtis.


Tutaj brykajacy Daniel w lesie


I wszedobylski indyk :-)


A tutaj glowna atrakcja czyli wodospad


I znow sciezka przez las deszczowy


A potem wciaz bylo nam malo atrakcji to poszlismy wieczorem do centrum przez park


Okazalo sie ze czesc drogi jest podswietlona kolorowymi swiatelkami


Przy okazji poszlismy do japonskiej wersji McDonald's  zwanej Mos Burger i nieswiadomie zamowilismy ryzowe burgery czyli zamiast bulki byly dwa ryzowe zlepki. Calkiem fajne.
Jeden ryzowy burger byl z wolowina i kimchi (kiszone warzywa w wersji na ostro - to takie bialo czerwone pod miesem)


A drugi byl w wersji Okonomi czy takiego japonskiego placka z robaczkami (albo owocami morza jak kto woli)  i wodorostami i suszona ryba w wiorkach


A potem poszlismy na obiecana kawe pod Misiem


Na Misiu

Albo i z Misiem  - jak kto woli


I to tyle na dzis. Az sie boje co bedzie jutro :-)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja też się boję co będzie jutro ;-)) :P Ale i tak nie mogę się opanować, żeby znów tu wejść i obejrzeć co nowego w australijskiej trawie piszczy.. :>

Arek

Anonimowy pisze...

Ten indyk igra z losem , się doczeka i będzie myślał indyk o emeryturze a skończy w bratrurze skorpionek