wtorek, 1 października 2013

owocki

Troche naszych egzotycznych owocow. Czesc nam znana z Anglii a czesc troche inna i nowa.

Na talerzu mamy: mangostan, mleczny owoc (odmiana zielona) i meczennice jadalna (passiflora)


mleczny owoc (milk fruit) - nie ma chyba prostej nazwy  po polsku poza lacinska.
Owocek zakupiony w sobote na targu na chinskim straganie, na tym samym na ktorym byly orzeszki makadamia w skorupkach.
Wyjada sie srodek, ktory ma konsystencje budyniowo-galaretkowa i smakuje troche jak galaretka mleczna. Tak troche bez smaku.




Ma ciekawe pestki za to - w polowie ciemne i blyszczace a w drugiej jasne i "poszarpane"


meczennica jadalna (passiflora)  - to to jest ten egozytczny smak w sokach egzotycznych w Polsce

Ta odmiana jest chyba australijska - wieksza i podluzna, inna niz to co znamy z Anglii, jasniejsza i   o wiele slodsza i bardzo intensywna w smaku.



Ze srodka wyjadamy pyszna zawartosc - zelowe/kisielowe otoczki pestek z pestkami i bardzo duzo zoltego soku. Eksplozja kubkow smakowych gwarantowana.

 


mangostan - nasza fascynacja mangostanem zaczela sie o dziwo w Polsce i to calkiem niedawno bo w tym roku, jakos na wiosne. Kuplilismy herbate porzeczkowo - mangostanowa i nas nurtowalo co to jest ten mangostan.
Akurat dalo sie to cudo dostac w Londynie w dzielnicy chinskiej. W konsystencji podobne do liczi ale bez smaku liczi. Bardzo delikatne i wlasciwie to lekko slodkie bez innych posmakow. Danielowi przypominalo delikatna, miekka gruszke.
Problemem moze byc otworzenie tego owocu bez rozwalenia zawartosci bo skorke ma bardzo gruba i zdrewniala.
Jak jest swieze to skorka ma bardzo brudzacy bordowo-fioletowy sok. Nasza wersja juz sie troche podsuszyla przez kilka dni i juz nie miala soku ( i to wlasciwie byl ostatni dzien na zjedzenie tego owocu zanim sie zepsul na amen bo na lupince widac juz ciemne plamy a i owocek zmienial kolor powoli)




Brak komentarzy: