Troche jestem do tylu ze zdjeciami ale rozlozylo mnie zapalenia gardla. Nawet w cieplym klimacie moze sie zdarzyc.
Dzis bedzie o niedzieli a zdjecia z przedstawienia jutro bo jakos bardziej pasuje na Wielki Piatek.
W niedziele po kiepskiej nocy - to zawdzieczamy imprezowiczom z gitarami i motorowkom o 6 rano - obudzilismy sie przy grubej warstwie szarych chmur. To akurat jedna z "macek" cyklonu Ita, ktora na nas napelzla w niedziele rano.
Szybko poskladalismy sie z namiotem i pojechalismy na kawe - duuuza kawe.
Przy wyjezdzie z pola kempingowego powitalo nas poranne stado papug :-)
A po kawie postanowilismy pojechac do wodospadow Krolowej Mary przy granicy z Nowa Poludniowa Walia.
Wiejskie skrzynki na listy bija na glowe te w miastach!
Ruiny domu typu queenslander
W polowie drogi do wodospadow okazalo sie ze jest objazd bo czesc drogi jest zamknieta z powodu kleszczy. To pojechalismy objazdem - po kilku kilometrach skonczyl sie asfalt i zaczela zwirowka:
A potem zrobilo sie bardzo turystycznie a droga sie zwezala coraz bardziej
Droge umilaly nam krowki, ktorych bylo zatrzesienie
Kawalkami nawet konczyla sie zwirowka a nasze auto nabralo fajnego koloru rdzy i zaczelo wygladadc jak profesonalna terenowka!
Po kilkunastu kilometrach zwirowki dotarlismy do granicy stanow Nowa Poludniowa Walia i Queensland gdzie pojawily sie ciekawe znaki strefy wolnej od krolikow z bardzo wysokimi karami za trzymanie zywych krolikow albo probe wwozu.
W Nowej Poludniowej Walii nic sie nie zmienilo - krowy wciaz wygladaly jak krowy :-)
Ale poniewaz jechalismy caly czas w gore to chmury zaczely sie do nas przyblizac
Na przeleczy chmury sie juz calkiem przewalaly i sie zrobilo nastrojowo
To punkt widokowy na doline - podziwialismy bardzo fajne widoki :-)
Chmura w druga strone - poszlismy na kawe na przeleczy przez te szarosci - i chyba wrocilismy do naszego stanu w miedzy czasie nawet :-)
Pomiedzy krowami znalezlismy tez owce
A potem w koncu dojechalismy na parking do wodospadow gdzie kolo kafejki urzedowaly papugi
A to w koncu wodospad
Z dolu, z gory
I z platformy widokowej
A potem pojechalismy do domu i zalapalismy sie na jeszcze jeden wodospad w dolinie
A po drodze do domu jeszcze dwa razy przekroczylismy granice z Nowa Poludniowa Walia bo wybralismy znow turystyczna droge dookola gory ale tym razem byl asfalt tyle ze z wielkimi dziurami. Ale udalo nam sie trafic do domu bez kangura na masce chociaz jazda noca do przyjemnych nie nalezy.
3 komentarze:
Rozumiem, że domek sie tak nazywa, bo jest charakterystyczny dla stanu Queensland? A widoki na chmurki ciekawe:)
Izja
Wodospady sa przepiekne. Bardzo podobal mi sie widok we mgle na dolinke I drugi rowniez pieknie na zdjeciu ale w rzeczywistosci bardzo uciazliwe do jazdy.
Zdjecia jak za kazdym razem wspaniale . Pozdrawiam H
Tak domek charakterystyczny dla tej czesci Australii bo jest na palach i ma byc przewiewny i ma werande dookola zeby ocieniala sciany przed sloncem.
Droga we mgle to jeszcze nie byla taka zla - zwirowka z dziurami byla gorsza do jazdy!
Prześlij komentarz