sobota, 5 kwietnia 2014

Dla odmiany okolice Brisbane

Caly ranek popedzalam Daniela zebysmy pojechali na festival oliwek ktory sie mial odbywac godzine od nas w gaju oliwnym na zachodzie.
 I wszystko by bylo fajnie gdyby nie to ze na miejscu sie okazalo ze to nie dzis a JUTRO!! :-)
 Tak ze gaje oliwne beda jutro a dzis bedzie jeziorko z gorami w tle.

To ubita droga w okolicach gaju oliwnego za Ipswich.


A to opuncja udaje drzewko - tutaj opuncje to chwasty!


Potem podjechalismy nad jezioro Wivenhoe i tame z mala elektrownia wodna


W rzeczce pod tama plywalo duzo zolwikow a z jakiegos niewyjasnionego powodu na skale kolo tamy lezala sobie rybka. Albo jak wyrzucilo z woda jak spuszczali albo sama wyskoczyla i troche jej sie nie trafilo.


Z jednej strony jeziorka jest pasmo gor D'Aguilar


Kolo jeziorka jest tez kafejko-restauracja z wielka weranda z widokami na jezioro



Ptaszki caly czas pilnie obserwuja czy ktos im czegos smakowitego nie zostawil



Kolo kawiarni jest tez potezny obszar piknikowy gdzie dzis dzieciaki bawily sie w przeciaganie liny


Potem pojezdzilismy jeszcze dookola jeziorka



I wrocilismy do domu przez gore Glorious


Krowka gorska stala sobie zaraz obok drogi i sie nawet nie bala jak sie zatrzymalismy


Jak wjechalismy na gore to odkrylismy nowe miejsce- Kawiarnie w lesie deszczowym




Miejsce dosyc egzotyczne bo prowadzoone przez (chyba) Filipinczykow i w srodku bylo wszystko!
Ale te wielke plecione fotele nas podbily!


Przy wejsciu witala statuetka Buddy (?) gdzie pisalo ze na szczescie trzeba potrzec Buddowy brzuch


A to juz taras kafjeki - bardzo tropikalny i palmowy




Ostatnie promienie slonca na dzis i koniec soboty!


Brak komentarzy: