czwartek, 6 marca 2014

kulinarnie - dzem

Co jakis czas znosze do domu dziwne owocki albo warzywa z wypraw na targ - albo u nas pod domem albo z centrum. I tak tez bylo tym razem.
W centrum znalazlam pudelka z czyms czego wczesniej nie widzialam ale lezalo przy owocach i nazywalo sie "Rosella". Pani sprzedajaca na tym stoisku nie potrafila mi powiedziec jak to sie je i co to jest ale i tak wzielam. Pewnie pomyslala - wariatka :-)
W domu sie okazalo ze to owoce dzikiego hibiskusa:



I ze na surowo to sie nie je, bo moze szkodzic, tylko po obrobce. (Podobno Aborygeni uzywaja tego jako lekarstwa tylko nie wiem na co )  I ze jadalne sa nie te kuleczki w srodku tylko te czerwone czesci dookola. Moza tez zrobic herbate ale bedzie smakowac tak jak kazda herbata z hibiskusa.

To dzis sie w koncu wzielam za dzem bo to ostatnia chwila zanim Daniel mi sie tego pozbedzie z lodowki :-)

Najpierw trzeba obskubac otoczki i oddzielic od zielonych babelkow: 


 Potem osobno ugotowac babelki  - z tego po wygotowaniu bedzie pektyna do zelowania dzemu


 i otoczki - to bedzie "tresc" dzemu


Jak cale babelki sie zrobia przezroczyste i bedzie widac ziarenka to sa gotowe i wiecej sie z nich nie da uzyskac. To co uzyskalismy przelac/przetrzec przez sito do kolorowych otoczek i niestety wyrzucic babelki. (moje babelki byly juz dosyc zasuszone bo owocki lezaly ponad dwa tygodnie w lodowce z braku natchnienia)


A potem juz normalnie - troche cukru do smaku, zagotowac az sie spieni, pogotowac chwile az zacznie gestniec i juz :-) 
(ja dodalam tylko 3 lyzki cukru bo w przepisach bylo zeby dodac tyle samo cukru co sie ma wywaru albo i wiecej bo to jest dosyc kwasne i cierpkie ale jakos wydawlo mi sie to za duzo to sie ograniczylam a i tak wyszlo slodkie bardzo)


 

To teraz musze wymyslic do czego uzyc ten dzem  zanim sie zepsuje :-)
Cos mi sie wydaje ze to bedzie weekend na jogurt o smaku hibiskusa.



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Możesz to zmiksować i użyć jako polewa na naleśniki na grilowany ser albo na sos do pieczeni tak jak żurawinę więc myślę że nie zdąży się zepsuć, budyń śmietankowy z takim dodatkiem tez będzie bardzo dobry pozdrowionka ,sk

Ela pisze...

Wlasnie - zurawina - to jest to! bo sie zastanawialam co mi w smaku przypomina koncowy produkt :-)
Jak na razie z jogurtem jest super. I nawet nie trzeba miksowac bo sie fajnie zuje do tego :-)
Budyniu tutaj nie ma. Moze poszukam kiedys w ruskim sklepie bo podobno maja. Ale mysle ze nie dotrwa do tego czasu :-)