Na sobote po zolwikach zaplanowalismy bardzo relaksujaca wycieczke do fabryki rumu.
Jesli sie zapytamy tubylca o pierwsze skojarzenie z Bundaberg to bedzie to wlasnie rum.
94% produkcji trafia na tutejszy australijski rynek a cala okolica otoczona jest polami trzciny cukrowej.
Na poczatek poranne zdjecie bananowca z bananami kolo hotelu:
A to juz destylarnia rumu. To jedyne zdjecie fabryczne bo na teren fabryki nie mozna wnosic nic co ma baterie - nawet kluczykow do auta albo aparatow sluchowych. Powietrze jest tak nasycone oparami ze wszystko mogloby wybuchnac.
W czasie wycieczki sprobowalismy melasy z ktorej robia rum a ktora jest skladowana w poteznym zbiorniku i podgrzewana. W okolicy tego budynku unosi sie bardzo karmelowy zapach.
To najwieksza butelka rumu w okolicy :-)
A to beczki w ktorych lezakuje rum - ustawowo minimum 2 lata.
W cenie biletu byly dwa drinki rumowe. Mozna bylo sprobowac roznych wersji ktore robia na miejscu - 4-letni, podwojnie destylowany, przyprawowy, dojrzewany w beczkach po wisniowce itd.
Nikt nie potrafil nam powiedziec dlaczego bialy mis jest symbolem destylarni ale i tak nam sie podobal.
A to ropucha Aga przywleczona z trzcina cukrowa (miala wyjadac chrzaszcze niszczace trzcine ale teraz wybija tutejsze zwierzaki bo jest trujaca)
A to przywiezlismy ze soba - czyli likier rumowy (bardzo slodki i aromatyczny - super do kawy i lodow) i tofiki rumowe, no i nasze przepustki wycieczkowe.
Tego likieru rumowego nie mozna kupic nigdzie w sklepach - tylko w destylarni wiec oczywiscie sie zaopatrzylismy :-) (mozna kupic jeszcze przez internet ale najmniejsza ilosc to 12 butelek)
Niedaleko destylarni jest jeszcze fabryka napojow bezalkoholowych, ktora ma swoj sklepik w wielkiej beczce.
A to dwa tradycyjne napoje - imbirowe piwo bezalkoholowe (ktore z piwem nie ma nic wspolnego) i i cos podobnego ale z dodatkiem jakiegos korzenia - to smakowalo jak syrop na kaszel (pini?pinio? jakos tak)
A to juz pole trzciny cukrowej.
A tak je nawadniaja - potrzeba duuuzo wody.
A to juz ciekawostka - jak powstaja nowe domy w naszym stanie? szybko :-)
Przejechalismy sie droga nad oceanem az dojechalismy do fajnego cypla gdzie sie dalo pochodzic po starej zastygnietej lawie.
Pogoda sie zrobila srednia - kropilo i do tego ostro wialo i az ubralismy polarki :-)
A potem zrobil sie bardzo rozowy zachod slonca nad polami - te zdjecia nie sa przeklamane - naprawde tak rozowo to wygladalo!
A potem szybko zapadla noc i wrocilismy do hotelu. I tak minela nam sobota.
1 komentarz:
Widac ze wycieczka sie udala.jak wszystko teraz poogladacie to co potem bedziemy robic jesli to jest blisko Was. Ciekawie Daniel wygldal na tle tej wielkiej butelki. A byla probka trzciny cukrowej czy jest slodka, U nas dzis zimnica jak w zimie straszny wiatr co dodaje jeszcze zimna ,nie ma to jak u Was cieplutko ,rumowo, moi znajomi czasem pija rum z Coca Cola I ponoc to dobrze smakuje, Pozdrawiam H
Prześlij komentarz