poniedziałek, 5 lipca 2010

Czerwony rumak padl...

I tak sie skonczyla nasz wyprawa samochodowa do sklepu wieczorem zanim sie jeszcze zaczela.
Zostawilismy male swiatelko w srodku, jakis tydzien temu. Nawet Honda nie ma tak wytrzymalego akumlatora.
Ciezko wzdychajac ruszylismy na piechote do marketu uzbrojeni w plecaki i lody na pocieszenie z pobliskiego podejrzanego sklepu.

A dzis wbralismy sie na wybory statkiem. Bo jak zwykle w weekend polowa metra nie dziala. I tak gdzies bokiem minela nam niedziela...

Brak komentarzy: