czwartek, 15 lipca 2010

epopeja samochodwa - ciag dalszy

Dzis w przyplywie entuzjazmu postanowilismy zaladowac w koncu naladowany akumlator do auta.
Jak juz Daniel pokla po cichu na srubki i je podokrecal to przekrecilismy kluczyk i.. nic.
Zamigotaly swiatelka i to by bylo na tyle.
Wykrecilismy akumlator. Tzn Daniel wykrecal a ja przeszkadzalam i zabralismy znow do domu.
Okazalo sie ze w trakcie ladwania padla ladowarka (a z opisu wynikalo ze zgaszone swiatelka oznaczaja naladowany akumlator) i sie akumlator prawie nie naladowal.
I jestesmy w punkcie wyjscia.
I tak sie konczy drugi odcinek naszego serialu o klopotach z autem.

Ale tym razem juz nam sie nei chcialo isc po zakupy.

1 komentarz:

Daniel pisze...

Dzisiaj kupilismy inna ladowarke...
... i znowu sie laduje!

Niech MOC bedzie z nami (a przynajmniej z akumulatorem ;-) )