czwartek, 16 października 2014

Poranne rowerkowanie

Dzieki temu ze Daniel zapomnial myszki do komputera, ja sie wybralam na poranna przejazdzke rowerem. Najpierw zeby dostarczyc myszke a potem nad morze i do domu. I udalo mi sie wrocic jakies 10 minut przed deszczem.
A ze od 3 tygodni nie pije kawy ani herbaty to bylo to lepsze niz dozylna dawka kofeiny :-) 

To pomnik krowy niedaleko pracy Daniela (i zaraz obok stadionu)
Pamiatka po powodziach kiedy bylo tak zle ze potem znajdowali krowy na drzewach


Wiosenna sciezka rowerowa nad morze (do portu)


Nadchodzacy deszcz od morza ( i do tego wialo jak nie wiem - zeby nie obrazac kieleckiego :-) )

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy w Australii też mają regionalizmy typu "Wieje jak w Adelajdzie" albo coś w tym stylu? :)
Albo np. naśmiewają się z innych stanów jak my z Sosnowca?

Ania

Daniel pisze...

Zdecydowanie tak, chociaz nie ma ich az tylu.
Ludzi z Victorii okresla sie jako "Meksykanow" bo sporo jest ciemniejszych i mieszkaja na poludnie od granicy, na dodatek niedawno rzadzil tutaj skorumpowany i nieudolny rzad stanowy. Ludzi z Queensland okresla sie jako "zaginaczy bananow", inne stany tez miewaja swoje przydomki, ale te sa najpopularniejsze.
Same miasta tez maja uznane dobre i zle miejsca, np. w okolicach Brisbane Logan jest miejscem tradycyjnie uznawanym za pelne podjrzanych elementow.