niedziela, 25 stycznia 2015

Okolice Melbourne - rzeka Maribyrnong, rowerowo

Sobota zapowiadala sie dobrze na rowery - zapraszamy na nasza wyprawe!
Cieplo ale nie za cieplo jeszcze, slonce i bez deszczu na horyzoncie. No i u nas dlugi weekend to i pustki wszedzie - to akurat dziwne bo wygladalo jakby pol miasta gdzies wywialo. Pewnie na zakupy bo w poniedzialek sklepy zamkniete.

Wybralismy trase ktora czesciowo juz jechalismy - wzdluz rzeki Maribyrnong. Ostatnio dojechalismy do punktu "B" na mapce ponizej i sie wrocilismy a tym razem pojechalismy do najblizszej stacji kolejowej na trasie (punkt C") i wrocilismy do domu pociagiem. Calosciowo przejechalismy troche ponad 40 km - czasami bardzo pod gore a czasami bardzo w dol.


Druga strona portu z dzwigami i poczatek rzeki


Buddyjska swiatynia dalej sie rozrasta


Male kormorany wygrzewaly sie na sloncu



Sciezka na grobli miedzy jeziorkiem a rzeka


Czarne labedzie z mlodymi ogladalismy z mostu, byly tez meduzy ale sie nie zalapaly na zdjecie


Czasem sie przejezdza przez slupy wysokiego napiecia bo czemu nie (to czarne na dole zdjecia to moja kierownica bo czesc zdjec robilam komorka zamocowana na kierownicy)


Potem niestety asfalt sie skonczyl ale nasze rowery sa tak samo dobre na zwirku


Pierwsza gorka ktora nas troche pokonala - na zdjeciu tego nie widac ale bylo stromo!


Kolejnej juz sie nie dalismy!


Widok na miasto i gorke na ktora sie wdrapalismy jakos :-)




A tu sie poczulismy jak we Wloszech :-)


Osty - te byly wysokosci Daniela


I las koperkowy - jak bedziemy chcieli zaprawiac ogorki to wiemy gdzie sie udac


I kolejna buddyjska swiatynia na klifie - tym razem biala rzezba zamiast zlotej


Wiejsko nam :-)


A tak wlasnie wyglada cien w gestym lesie eukaliptusowym czyli nie ma ucieczki przed sloncem


Przejechalismy pod linia kolejowa


A potem pod autostrada



I znow pod gorke


Postoj w parku na chlodzenie - fajnie ze maja kraniki z woda bo bysmy padli. Robilo sie coraz cieplej a my wypilismy juz po prawie litrze wody


Przejazd na druga strone rzeczki - niska woda to sie dalo sucha noga albo kolem  :-)



I zjazd w dolinke na dziko po przejechaniu kilku kilometrow i przejsciu nad przelotowka, bo sie okazalo ze na mapce jest droga ale na zywo jej nie ma za bardzo (przeszlismy bokiem przez jakas brame i zeszlismy przez zarosla az doszlismy do wydeptanej sciezki)


W dolince temperatura skoczyla o kilka stopni i skonczyla nam sie woda z kranika


Na szczescie po jakims czasie dojechalismy do prawdziwej drogi rowerowej a potem na stacje benzynowa i zakupilismy wode i napoj izotoniczny ktory znikl od razu a nam bylo lepiej

A potem sie zrobilo przyjemnie - droga przez parki, znow asfaltowa sciezka rowerowa i kaczki ktore sie wygrzewaly na niej


Potem skrotem przeszlismy pod droga - bylo nisko!


I sie znalezlismy na terenie centrum handlowego po chwili a zaraz obok byla stacja kolejowa. Z ulga wsiedlismy do klimatyzowanego pociagu!
A potem jeszcze 3 km przez miasto i padlismy w domu.
Koniec koncow za cieplo sie na rowery jednak zrobilo! Ale i tak bardzo fajna trasa.
Jedyny minus to to ze moja opona tylna tez padla. I teraz musze ja zalatac zanim gdzies pojedziemy.

3 komentarze:

USA pisze...

Widoki piekne jak zawsze zreszta,a co to bylo jakies drzewka chronione plastikem szybko spojrzalam myslalam ze tocmentarz. Pogoda tylko do pozzdroszcenia nie to co u mnie. Dzis juz pada snieg I ma byc marznace a jotro bez pracy ma byc tak duzy snieg ze nie wiadomo czy I w srodee pojdziemy.Dzis maja juz na wieczor byc zakniete drogi szybkiego ruchu ze wzgledu na ta slzgawice I wielki snig, tak ze trzymajcie sie tej pieknej pogody a ciekawa jestem czy ten koperek pachnie pozdrawiam H

Daniel pisze...

Koperek zdecydowanie pachnie - jak sie skonczy to wiemy gdzie pojechac po nastepny:-)

Anonimowy pisze...

To chyba fajne miejsce do mieszkania? Niby wielkie miasto ale w koło piękne "wiejskie" trasy na rower. W Anglii chyba tak fajnie nie było :)

Ania