Na Swieta wybralismy sie pod namiot w Australijskie Alpy a dokladniej do Parku Narodowego Kosciuszko. Wyzej sie juz nie dalo bo Gora Kosciuszki jest najwyzsza w Australii.
Na wspolne biwakowanie umowilismy sie ze Slawkiem - moim kuzynem - a park wypada w polowie drogi miedzy Melbourne a Sydney co nam bardzo pasowalo. Co prawda z 4 wolnych dni 2 spedzilismy w drodze bo od nas to jakies 700km ale i tak bylo fajnie.
Widok na gory przez jezioro Jindabyne
Caly kamping dla nas - no moze nie caly ale duza jego czesc
Siekierka sie najlepiej sprawdzala do wbijania sledzi
Na drugi dzien Daniel ze Slawkiem wybrali sie na szczyt Gory Kosciuszki na rowerach (mnie zmogla migrena i zostalam w namiocie)
Ostatnie kilkadziesiat metrow trzeba dojsc na nogach ale reszte drogi mozna wjechac po drodze
Tutaj juz szczyt
Udalo sie tez znalezc troche sniegu na Swieta
I nawet zrobic balwanka w australijskie lato
Droga na przelecz z parkingiem - juz rowerami
A na kampingu krecilo sie takie towarzystwo
Przy okazji obwachujac wszystkie nowe dziwne rzeczy
Na 3 dzien wszyscy wybralismy sie na przechadzke szlakiem do Niebieskiego Jeziora - zaczynalo sie z tej samej przeleczy ale szlo w inna strone niz Gora Kosciuszki
Tutaj przeprawa przez Sniezna Rzeke
Piknik z jeziorkiem w tle
Tutaj sie sprawdzily pozy podpatrzone u kangurow z kempingu
Tutaj widoczna czesc trasy nad jeziorko
A wieczorem jak zwykle ognisko, kielbaski i rozne procentowe napoje bo bylo zimno! A nawet bardzo zimno bo w nocy spadalo do 1 stopnia (slownie: jednego stopnia na plusie!!)
Zabawa w chowanego z kangurem
A w niedziele wrocilismy inna droga - ale w sumie tak samo dluga tyle ze przez pierwsze kilkadziesiat kilometrow bylo pokretnie i wasko i z gorki.
1 komentarz:
Wow! Cuuudnieee!!! :-) I ten śnieg! ^^oO
Do Siego Moi Drodzy! ;-)))
A@A
Prześlij komentarz