Pogodna grudniowa sobota zachecala do wyjscia wiec szkoda bylo zmarnowac taka okazje, zwlaszcza ze dzis znow ciezkie chmury wisza nad glowa...
1. Stawik na kanale 2 minuty od domu, przy ktorym zawsze zaczynamy wyprawy rowerkowe(pozwala to uniknac jezdzenia po drodze)
Zamieszkuje go mila rodzina łysek.
2. Stary kosciol po drodze
3. Gorka po drodze do parku w Wimbledon. Nasze rowerki sie tutaj nie wyrabiaja i musimy je prowadzic.
widok pod gorke:
panorama z gorki:
4. W parku poczulismy sie jakbysmy sie wlasnie znalezli w lesie na Giszowcu :-))
No moze te slupki tylko troche inne...
5. Czego nie zrobi zapalony fotograf - nawet do rowu wskoczy :-)
6. Po obfotografowaniu wiatraka z kazdej strony czas na herbatke w knajpce wiatrakowej
7. Wycieczke zakonczylismy na boiskach po drugiej stronie parku (z ciekawostek dla Piotrka: boisko do rugby albo footballu amerykanskiego - ja tego nie odrozniam - nawet jakis mecz dzieciaki graly)
A po powrocie rowerki zostaly wykapane i grzecznie poszly spac. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz