niedziela, 3 grudnia 2006

Odwiedziny, odwiedziny... i po odwiedzinach

Przez ostatnie 2 weekendy odwiedzaly nas rodziny - najpierw moja, pozniej Eli. Milo bylo znowu ich zobaczyc. Chcialem przez chwile dopisac "na spokojnie" ale nie byloby to prawdziwe - latalismy z miejsca na miejsce, starajac sie pokazac im jak najwiecej. Mam nadzieje, ze mimo to podobalo sie:-)

Odbyslismy mniej wiecej standardowe programy zwiedzania - Big Ben, Westminster, Trafalgar Square itd., ale przede wszystkim... dokarmianie wiewiorek:-) Czesciowo w parku w Greenwich, czesciowo w St. James's Park (nie jestem pewien pisowni, ale nie chce mi sie teraz sprawdzac). Jak dla mnie, wiewiorki staly sie glowna atrakcja turystyczna Londynu :-)

Pozniej dopadla nas jakas niecna bakteria i dokonalem rzeczy niezwyklej: zostalem na jeden dzien w domu zeby troche sie podleczyc. Nie zdarza mi sie to czesto, ale coz, czasy sie zmieniaja:-) Przypomina mi sie, jak w Polsce chodzilem do pracy nawet kiedy bylem porzadnie chory i siedzialem polprzytomny przed komputerem. Nigdy wiecej:-)

No i czas nadrabiac zaleglosci - posprzatac, poodpisywac na emaile, zadzwonic... juz sie czuje zmeczony:-)

Brak komentarzy: