wtorek, 22 marca 2016

Delegacja

Dzis bylam na delegacji z pracy jakies 3 godziny na polnoc od Melbourne. Pojechalismy do pakowalni owocow i sadu instalowac nowy pragram.

Na miejscu przywitala nas grozna ges. Dobrze ze akurat juz dojechalismy bo stala na srodku drogi i nie miala sie zamiaru ruszyc.



A po calosci zakladu krecil sie pies ktory mial byc grozny ale sie przymilal do kazdego. 


To maszyna do opryskow/nawozow w ksztalcie rakiety prawie. Takiej w Polsce nie widzialam ale z drugiej strony tez sie w sumie specjalnie takimi maszynami nie interesowalam. Mozliwe ze Polskie sady tez maja takie zabawki.
 W tle zbiornik na wode i gruszki




Mlode jablonki ktore sie ciagna kilometrami


Wieza ze skrzynek kolo glownej pakowalni


A to koniec linii produkcyjnej - tutaj owocki trafiaja juz do paczek po tym jakbyly umyte, odwoskowane i posortowane wg wagi, koloru i wilkosci (albo co sobie kto zazyczyl)
Akurat nic sie nie pakowalo, szkoda.


A to juz prawie na wylocie na autostrade w strone Melbourne - wystawa wiatrakow



Brak komentarzy: