czwartek, 11 grudnia 2008

Spacerek do Greenwich

W ostatnia niedziele wybralismy sie nareszcie do parku w Greenwich. Chcielismy sie tam wybrac juz od miesiaca, ale caly czas jedno z nas bylo chore (w 90% ja, tzn. Daniel). W koncu poczulismy sie przez chwile wystarczajaco dobrze... I bylo milo.

Trafil sie nam rzadki tutaj ladny, sloneczny dzien, nawet jesli dosyc zimny. Prosze sie nie dac zmylic sporadycznym kwitnacym drzewom, bylo zimno jak... w Anglii. A moze i troche bardziej, bo w zacienionych miejscach byl szron, co tez Ela nie wahajac sie uwiecznila:-)

A poza tym krwiozercze, futerkowe bestie dopisali i prawie nam wyrywaly orzechy z rak;-)




2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Greenwich, to naprawdę super miejsce zawsze mile wspominam mój pobyt w tym parku a i potwory , pożeracze orzechów to sympatyczni goście.

pozdrawiam adam

Anushka pisze...

Wiewióry są najlepsze! :)