środa, 6 stycznia 2016

Miedzyswiateczne gory - czesc 1

Miedzy Bozym Narodzeniem a Nowym Rokiem ucieklismy z miasta na 4 dni w Alpy (stety albo niestety australijskie)  Jakies 4-5 godzin jazy od nas na wschod.

Tym razem bedzie bardzo zielono. Zupelnie nie to czego sie czlowiek po Australii spodziewa.

Swieta pelna para wszedzie - nawet na drogach ostrzezenia



Przelecz juz w gorach


Duzym minusem wyjazdu byly muchy. Cale stada much! Niestety nie mielismy siatek na glowe i przez caly czas chodzenia po gorach zostalo nam oganinie sie rekami i galeziami. (a w okolicznych sklepach nic na muchy juz nie bylo, psikacz na owady nie robil na muchach wrazenia)


Widoczki:
Polana


Strumyk gdzie braklo troche mostku


Inny mostek przez mokradla w lesie


Herbatka z termosu. W gorach nawet pasowala bo bylo kolo 20 stopni a w nocy najwyzej 10. (W Melbourne w tym czasie przechodzila fala upalow)


Jedna z naszych tras - cel to ten najdalszy szczyt po prawej w oddali. Oddal = 11km po grzbietach


Drzewa ktore spalily sie ponad 10 lat temu i opadla z nich czarna kora i zostaly biale pnie



czesc dalsza niedlugo :-)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

No widoki bardzo fajne tylko oprócz tego ze spalonymi drzewami czy opalonymi bo nie wiem, a te muszki to faktycznie zmieniły ci wystrój na plecaku ale ten skok to nowa dyscyplina olimpijska chyba co? Święta święta no i po świętach-- skorpion

Anonimowy pisze...

Pięknie my musimy jeszcze poczekać na taka pogodę, tylko pozazdrościć wyjazdu.
adam

Anonimowy pisze...

Much ..jak w drodze na Babią w środku upalnego lata (tak mi się taki jeden wypad skojarzył). A poza tym super górki. A najbardziej super to, że wygląda jakby oprócz Was nie było tam innych ludzi!?! ;-)

Pozdrowienia
Arek

Ela pisze...

Dokladnie - swieta i po swietach a tu w ogole malo swiatecznie bo cieplo.

Zapraszamy do nas :-) Na razie zapowiadaja sie upaly wiec w gorach bedzie calkiem przyjemnie.

Ludzi bylo troche ale sie rozpelzli po okolicy wiec trafialismy na kogos tylko czasem. Od tej strony to tutaj fajnie mamy :-)