niedziela, 7 czerwca 2015

Zima rowerowo

W Australii wszystko jest inaczej wiec i zima zaczyna sie od 1 czerwca a nie od przesilenia jesiennego (wiosennego w Europie)
Caly tydzien popadywal deszczyk i w nocy temperatura dochodzila nam do 6 stopni a w dzien bylo kolo 10 - to oczywicie u nas w centrum gdzie jest cieplej. Kolo mojej pracy, blisko gor Dandenong bylo kilka stopni zimniej.
Ale w sobote sie ocieplilo i mialo dojsc do 17 w dzien. W sloncu pewnie i doszlo bo slonce wciaz mamy mocne jak na Sycylii. Tyle ze problemem sa chmury - jak zakryja slonce to temperatura spada do gora 10!
Ale ubralismy sie w kurtki i czapki i rekawiczki i ruszlismy na rowery skorzystac nie tylko z ocieplenia ale i z braku wiatru przez jeden dzien. Dzis, czyli w niedziele juz urywa glowy a szybami nam telepie jak w gorskiej chacie. 

Przejechalismy na druga strone portu i pojechalismy zachodnia strona wybrzeza w strone Altony.



A to glowne biuro wydawnictwa znanego z przewodnikow po swiecie.


Miejscami bywalo artystycznie ale wciaz rowerowo


Tutaj najbardziej smetne palmy jakie sie nam udalo znalezc w okolicach Melbourne



To ostatnia plama slonca - kolo 16 - a potem juz tylko sie robilo coraz ciemniej.


Jako ze dobrze nam sie jechalo to zamiast zakonczyc w Altonie na stacji, zakonczylismy stacje dalej na poludniowy zachod w Laverton. Chcielismy kupic jakas goraca kawe albo herbate do pociagu ale oczywicie nic nie dzialalo po zmroku. Tzn byla pizza na wynos, chinski sklep i kilka restauracji hinduskich. Nic cieplego nie znalezlismy ale za to kupilismy kilka hinduskich lakoci. Wszystko straszliwie slodkie ale po 40 km na zimnie fajnie nam wchodzilo. Sie zaslodzilismy juz po 2 kawalkach i reszta nam zostala na kolejny dzien.


Brak komentarzy: