Poszlismy dzis jak zwykle do parku w Greenwich i odkryslimy ze owocki na drzewie truskawkowym dojrzaly!
Daniel zabral sie do dziela i jak nikt nie patrzyl przystapil do zbiorow:
A potem szybko przedostal sie na prawidlowa strone ogrodzenia i zjedlismy owocki ze smakiem. Jedyne czego im brakowalo to slonce bo wyraznie byly niedocukrzone.
Zeby sie nie zatruc niemytym owockiem to udalismy sie na grzane wino na targ w Greenwich i to do tego wzmocnione brandy.
Od samych oparow kolo budki mozna bylo sie odkazic bardzo dobrze. :-)
4 komentarze:
Niech ćwiczy bo jak pojedziecie do dalekich krajów to coś tam będzie musieli jeść:)
adam
Gdzie mysmy jedli te owocki? W Pompejach chyba?
Izja
tak, w Pompejach :-) I u nas nad rzeka w poprzednim mieszkaniu mozliwe ze tez. Ale byly o wiele mniejsze.
A w dzikich krajach to jedzenie samo przyjdzie i trzbea sie bedzie opedzac raczej :-)
Tak, nad rzeka też były. W dzikich krajach trzeba uważać :)
Izja
Prześlij komentarz