Sobota - po tym jak sie juz przebilismy przez polnocno-wschodni Londyn - porwalismy Tomka w pagorki i przepedzilismy bezlitosnie. ha! tacy jestemy straszni :-) (Tomek sie juz zapisal na nastepny wypad wiec chyba nie bylo zle)
Niedziela - kolo poludnia stwierdzilimy, ze to dobry dzien na zakup rowerow, ktorymi sie jezdzi przyjemnie, a nie ktore tylko jezdza zeby jezdzic i postanowlismy wyprobowac nowy nabytek nad morzem - bardzo mila przejazdzka o zachodzie slonca. Minute pozniej, po tym jak juz wpakowalismy rowery do auta, spadla pierwsza kropla deszczu, a potem bylo juz tylko gorzej. Ale za to jak herbatka byla przez nas doceniona :-)
1 komentarz:
pięknie u Was , my to możemy rowerem ale raczej wodnym pojeździć jak jeziora odmarzną
adam
Prześlij komentarz