W sobote poslizgalismy sie troche na blocie w okolicach Tringu (nasze stale miejsce wycieczek na polnocnym zachodzie Londynu) - niestety ostatni tydzien padalo i ziemia byla tak nasiaknieta ze sciazki nie zdazyly odparowac wiec ze spacerku zrobilo sie "slizganko". Owcom na polu to nie przeszkadzalo, a psy az mialy usmiech na pyskach z powodu tego blota.
O dziwo okazalo sie ze poza Londynem temperatura jest co najmniej o 3 stopnie nizsza i o zmierzchu zrobilo sie dosyc lodowato (pewnie wilgoc w powietrzu tez nie polepszala sprawy).
A potem wracalismy godzine obwodnica Londynu M25 do domu ale juz uzbrojeni w goraca herbate z McDonalda - te przydrozne nawet sie na cos czasem przydaja.
A dzisiejsza niedziela zaczela sie leniwie. Siedzielismy w pizamach popijajac herbatke i czytajac ksiazki Lukjanienki - kazdy swoja inna serie - przerywajac sobie co chwile i pokazujac co lepsze kawalki. Albo wpadajac w tlumiony chichot.
Po poludniu dopadla nas rzeczywistosc - robota papierkowa i odgruzowywanie kuchni.
A teraz ostatnia wieczorna herbata i do spania.
Jeszcze 5 dni i weekend!
2 komentarze:
Jak ja dawno nie siedziałam i nie czytałam żadnej książki :) Fajnie tak...
No i jeszcze sie tym nieczytaniem chwali:) A ja dzis ogladalam ostatnia czesc Piratow. Cool.
W sumie tez glownie w pizamie;)
Izja
Prześlij komentarz