Oczywiscie Northern Line (nasza czarna linia) byla strasznie zatloczona i jak zwykle miala "problemy sygnalizacyjne" wiec pociagi jezdzily co 6-7 minut. (zamiast co minute, co oznacza straszny tlok bo wiekszosc w City konczy prace o 17)
ale jakos dojechalismy w koncu :-)
Rano w drodze do pracy ( bo potem juz prawie sniegu nie bylo)
Tak wyglada kleska zywiolowa w Londynie :-)