Tak sie zaczely wielkie opady sniegu w Londynie w piatek rano:
Az napadalo prawie pol centymeta na balkonie:
A w sobote nawet jeszcze jakies resztki zostaly.
Plus tej pogody - jest jasniej ale dzis juz wrocily szarosci.
Jakby sie ktos zastanawial jakim cudem zdjecia z domu robilismy w piatek to juz informuje ze pracowalismy z domu. Bo u mnie w biurze temperatura oscyluje pomiedzy 16 a 19 stopni przez caly tydzien i sie w koncu zbuntowalismy. A Daniel zalapal sie na przeziebienie wiec sie tez dogrzewal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz